Od wielu lat zgadzam się z poglądem, że przywalenie w piłkę rakietą do squasha, rzadko kiedy jest dobrym pomysłem. Kontakt rakiety z piłką powinien być delikatny, intymny wręcz, niezwykle subtelny z wyczuciem detali. Nabycie biegłości w takim odbijaniu wymaga treningu i biegłości w kilku obszarach.

Dzisiejszy artykuł został oparty na tekście Richarda Millmana, który w oryginale został opublikowany przez Squash Magazine. Tłumaczenia dokonałem za zgodą redakcji SM. 

Kontrola nad własnym ciałem

Jako dobry gracz potrzebujesz pełnej kontroli nad własnym ciałem. Przede wszystkim, jeśli chcesz w pełni zrozumieć ten intymny moment gdy za chwilę nastąpi kontakt twojej rakiety z piłką, musisz być świadom miejsca we wszechświecie jakie zajmuje twoje ciało. Oczywiście w przybliżeniu każdy z nas wie, jakie miejsce zajmuje, ale to wystarczy tylko do przybliżonego odbicia.

Drabinka zwinności

Żeby w pełni zrozumieć, gdzie dokładnie jesteśmy, trzeba w pełni odbyć podróż, która nazywa się życiem. Zdobędziemy w niej wiedzę o nas i naszym ciele. Nikt jedni nie będzie czekał tak długo, żeby sobie pograć w squasha.

Jednym ze sposobów, który pomoże nam zrozumieć nasze ciało i i zapanować nad nim trochę wcześniej, są drabinki zwinności.  Ćwiczenia z drabinkami pozwalają zwiększyć naszą zwinność, usprawnić panowanie nad mięśniami nóg i poprawić naszą świadomość położenia własnego ciała. Zaskakujące jak bardzo to proste narzędzie pomaga nam zapanować nad naszą równowagą i przenoszeniem wagi.

Powtarzanie prostych ćwiczeń, bez dotykania elementów drabinki, pozwala nam sukcesywnie dochodzić do coraz lepszego rozumienia naszego ciała i bliskiego perfekcji opanowania zmysłu równowagi, co ostatecznie zapewni nam idealny balans w tej krótkiej, ale jakże ważnej chwili tuż przed kontaktem naciągu rakiety z piłką.

Wyrychtować broń

Najpotężniejszą bronią każdego grającego w squash jest jego ciało. Gdy już w pełni opanujesz swoje ciało, musisz uruchomić wyobraźnię, aby ta idealna broń była w pełni przez ciebie kontrolowana.

„Uczeń, który powiedział że odbił piłę, właśnie to zrobił”.

Aby wytłumaczyć to moim studentom, opowiadam im historię z mojego dzieciństwa.

Przypowieść o filiżance

Kiedy byłem małym chłopcem, moja babcia miała piękne, delikatne chińskie filiżanki. Byłem zafascynowany tymi pięknymi przedmiotami do herbaty, których nie wolno było mi dotykać. Mój młodszy brat zawsze znalazł sposób, żeby mnie podpuścić i zmusić do psocenia. Wówczas mocno wierzyłem, że wszystko co zrobię w zasięgu jego wzroku skończy się katastrofą.

Filiżanka babci

Pewnego dnia wszedłem do jadalni mojej babci. Na stole stała cała porcelanowa zastawa do herbaty. Filiżanki, tak fascynująco kuszące, były rozstawione na eleganckich i równie delikatnych podstawkach. Rodzice rozmawiali z babcią w głębi korytarza. Mój zepsuty młodszy brat, czaił się gdzieś w pobliżu, nie wiedziałem gdzie dokładnie, ale na pewno nie chciałem, żeby przyłapał mnie w salonie z tą zastawą w pobliżu bez nadzoru dorosłych.

Ledwo odważając się oddychać, tak delikatnie jak tylko to możliwe, dosięgłem ręką jednej filiżanki. Ująłem ją palcami wręcz nabożnie i zbliżyłem do oczu, żeby przyjrzeć się skarbowi z bliska. Po chwili, która wydała mi się wiecznością, jeszcze delikatniej, choć wydawał się to już niemożliwe, dostawiłem ją na spodeczek, nie wydając przy tym żadnego dźwięku. W głowie miałem wyobrażenie furii moich rodziców i niebezpieczeństwo pojawienia się diabła wcielonego w mojego brata, więc możecie sobie wyobrazić jak rozważnie i delikatnie robiłem to wszystko.

To właśnie próbuję powtórzyć za każdym razem, gdy odbijam piłkę do squasha: to skupienie, tę delikatność, tę świadomość bycia tu i teraz, oraz całkowitego panowania nad własnym ciałem.

Podsumowanie od barbarzyńcy…

…czyli posłowie od Przemka. Oczywiście zgadzam się z poglądami Richarda, choć czasem (właściwie to dość często), gdy nie idzie mi na korcie, najlepszą strategią okazuje się „przywalić w piłkę”. Po części wynika to z poziomu mojego i moich przeciwników, a ta prosta strategia bywa zabójczo skuteczna. Po części działa to również dlatego, że zaczynając myśleć jak wojownik, pobudzamy organizm do większego wysiłku, uwalnia się adrenalina, przyspiesza krążenie, poprawia praca mięśni i mózgu, więc i nasza psychika zaczyna lepiej funkcjonować. Strategia przetrwania, czyli wygranej na korcie, jest słuszna gdy się sprawdza, ale długoterminowo powinniśmy skupić się na tym czym była mowa w artykule: na dążeniu do panowania nad własnym ciałem i świadomego, w pełni kontrolowanego obijania piłki (przecież to właściwie przepływ, o którym już pisałem).

Na koniec pozwolę sobie zacytować wiersz Adama Ziemianina, bo idelaniepodsumowuje dzisiejszy artykuł:

Makatka z aniołem

Wielki wojownik zdobył małą filiżankę
i księgę mądrą której nie przeczyta
wróci zmęczony z wojennej wyprawy
i wszystko rzuci u stóp żony

będzie roztrząsał swą ostatnią bitwę
bo stać go tylko na taki wysiłek
chwały wciąż sobie będzie przydawał
by lepiej czuć że naprawdę żyje

a gdy mu przyjdzie dzień do dnia dodawać
będzie się trapił i nuda go skręci
więc znów wymyśli nową wyprawę
bo uzna że i tak coś się święci

na szczęście znajdzie się ktoś z bliskich
kto księgę przeczyta filiżankę uniesie pod światło
i znowu krok naprzód zrobi ziemia

choć wcale nie będzie jej łatwo

choć wcale nie będzie jej łatwo