Z Julią nie spotkałam się nigdy. Znam ją ze świata wirtualnego, ale jak to czasem bywa, przy okazji umieszczania postów na FB, nawiązujesz z osobą zupełnie ci nieznaną, ale wyraźną pasjonatką squasha, kontakt. Po polubieniu jej profilu zaczęłam oglądać zdjęcia. Pewnie każdy zagląda na zdjęcia.


W trakcie przeglądania tych dużych ilości zdjęć, tematycznie związanych ze squashem, natknęłam się na zdjęcia z turnieju o Różowe Sanie. Oglądałam je z szeroko otwartymi oczami, bo nie mogłam uwierzyć, że taka ilość kobiet wzięła udział w tym turnieju. To England Squash wydał sporo pieniędzy na kampanię Squash Girl Can,
aby zachęcić więcej dziewcząt i pań do uprawiania tego sportu, a tutaj dziewczyna z Zabierzów Squash zebrała drabinkę 32 kobiet.
A jak już zaczęła organizować turniej o Różową hulajnogę, to nie mogłam się powstrzymać od wywiadu z nią i poruszenia tematu damskiego squasha. Tego na wysokim poziomie jak i tego uprawianego w formie rekreacji.
Intrygowało mnie pytanie jak tej dziewczynie udało się zaprosić na turniej tyle kobiet? No jak? Skoro w Polsce squash damski nie jest traktowany należycie, według mnie spychany na bok (a wspomniałam o tym tutaj).
A przecież  kobiety są klientkami klubów do squasha, wydają pieniądze na kort, na treningi, na buty, ubrania sportowe i akcesoria. Kobiety też wydają pieniądze, jeśli ich dzieci uprawiają squasha. Nie wiem jak dużo statystycznie grają w porównaniu do mężczyzn, ale grają. Czy w takim razie formuła turniejów im nie odpowiada? Za mało meczów na A i w ciagu 2 dni? A może nagrody pieniężne, które, jak stawki tłumacza przysięgłego, nie uległy podwyżce od wielu lat? Najbardziej zauważalny problem ilości grających kobiet jest w turniejach A, gdyż jest ich mało w sezonie i są najważniejsze dla rankingu.

Pansquash: Dzień dobry Julio, czy mogłabyś się nam przedstawić? Kim jesteś? gdzie pracujesz? Co jest Twoją pasją i dlaczego?
Julia: Dzień dobry Rosanno. Nazywam się Julia Ogorodnik, zajmuję się pracą w restauracji. Pasja? Jestem maksymalnie zakochana w squashu. Próbowałam różnych dyscyplin, ale squash jest wyjątkowy – brak w nim monotonii, wylewasz z siebie litry potu a i tak wychodzisz z kortu uśmiechnięta od ucha do ucha!

Pansquash: Doszły do mnie słuchy, że zorganizowałaś turniej dla kobiet, w którym wzięły udział 32 babki (pełna drabinka) a na dodatek był to turniej o Różowe sanie. Czy możesz powiedzieć nam co Cię skłoniło do organizacji tego turnieju?
Julia: Już wczesniej w Zabierzowie były organizowane turnieje dla Pań, organizował je Bogusław Kaleta,
on zresztą ściągnął mnie do tego klubu. Te turnieje miały swoje stałe bywalczynie, lecz jednak dalej były to turnieje na poziomie kilkunastu zawodniczek. Wtedy zaczęłam sie powoli rozwijać, jeździć na większe turnieje, poznawać coraz więcej ludzi, oswajać sie z tym środowiskiem, rozumieć mniej więcej jak ono działa. Zaczęłam
z tego korzystać. Stwierdziłam, że dlaczego nie spróbować zrobić turnieju pełna parą dla dziewczyn? I może nie
z poważną nazwą turniejową? I wtedy, zimową porą padło z ust Bogusia hasło: Zróbmy “Damskie granie o różowe sanie”! Hmm… czemu nie?! 🙂 Tylko skąd my weźmiemy różowe sanki… 😉

Pansquash: Dlaczego damski squash?
Julia: Dlatego, że… można przeklinać? 😉 Nie? To postaram sie to ubrać w jakieś kulturalne słownictwo. Jak już wspomniałam, w końcu zaczęłam jeździć po turniejach ogólnopolskich. Wszędzie, ale to wszędzie miałam wrażenie, że damski squash jest w ogromnym cieniu męskiego. Nie przywiązuje sie do niego zbyt dużej uwagi. Trzeba też wspomnieć o nagrodach! Przy niewiele mniejszych opłatach turniejowych, pula nagród jest zazwyczaj mniejsza niż w rozgrywkach OPEN. Nawet w mediach damski squash kompletnie nie żyje. IMP 2017… byłam osobiście w Szczecinie, ale miałam wrażenie jakby odbywały sie tylko mistrzostwa wśród mężczyzn. Aby damski squash zaczął iść do przodu, trzeba poświęcić mu więcej uwagi. Zmusić te baby do grania, do chęci rozwijania się! Ale trzeba im pokazać, że warto, że wszyscy to widzimy i doceniamy ich wysiłek! Być może trzeba też zracjonalizować przepisy dotyczące punktacji. Drodzy Państwo, baby w Polsce już dawno nie stoją tylko przy garach! 🙂

Pansquash:  Nie stoją. Według indeksu tygodnika The Economist, Polska jest na 7 miejscu na świecie pod względem pozycji kobiet (w porównaniu do pozycji mężczyzn) w zakresie wykształcenia, rynku pracy, życia politycznego.  Przeczytałam, że szykujesz kolejny turniej pod koniec kwietnia, tym razem o Różową hulanogę!
Julia: O tak! Zapamiętajcie datę 21 kwietnia, sobota, godz. 12:00, klub Zabierzów Squash! 😉 Zapraszam zapraszam, będzie znowu moja pomidorowa, podobno smakowała 🙂 chyba, że kłamały… 😉 będzie hulajnoga, będzie rakieta od Kariny Tymy, którą zdobyła tytuł mistrzowski podczas IMP 2017 i wiele wiele innych nagród. Open jest dzień wcześniej, a dzieciaki grają dzień później. Ale my, babeczki, będziemy miały turniej na bogato!
W końcu sprawiedliwość musi być po naszej stronie! 😉

Pansquash: Patrząc na liczbę zgłoszeń do turnieju kobiecego, jestem przekonana, że Twoje turnieje cieszą się większą popularnością niż turnieje A (w styczniu we Wrocławiu zgłosiło się 30 pań, w lutym w Bielsku-Białej 21
a w marcu w Bydgoszczy 18). Na dzień dzisiejszy (termin zgłoszeń upływa 19.04) zgłosiło się do Twojego turnieju 39 kobiet! Zapewne jest to rekord Polski. Jak Ty to robisz, że jednego dnia zjeżdża się do Zabierzów Squash tyle kobiet w różnym wieku i noszących różne rozmiary koszulek?
Julia: Szantaż, groźby, tortury, stalking… 😀 A tak poważnie… po prostu je zapraszam, z całego serducha, osobiście, indywidualnie, każdą z osobna. Myślę też, że napędza nas pasja a nie obowiązek, robimy to jako osoby
z zewnątrz, a nie jako pracownicy klubu. Dziewczyny to czują. Każda z nich, przekraczając próg klubu, widzi, że na nią czekamy, że cieszymy sie z jej obecności. W takim nastroju to one, właśnie te babeczki, tworzą świetną atmosferę, która ściąga je tu ponownie.

Pansquash: Dlaczego, Twoim zdaniem, turnieje o Różowe cokolwiek, bo pewnie kolor pozostanie, cieszą się taką popularnością a turnieje A nie za bardzo?
Julia: Po części odpowiedziałam na to pytanie już wyżej. Mogę tylko jeszcze dodać – to tylko moje odczucie – że turnieje A są ubrane w sztuczny prestiż, odstraszają wiele zawodniczek, które najnormalniej w świecie uważają się za zbyt słabe na tego typu rozgrywki. Nic bardziej mylnego. A róż? Po prostu kojarzy się z czymś kobiecym.
Czymś pozytywnym. Czymś z przymrużeniem oka 🙂 zapada w pamięć.

Pansquash: Jest takie powiedzenie, że „Jeśli uczysz chłopca, to nauczasz indywidualność, a jeśli uczysz dziewczynę, nauczasz społeczność”, więc być może przekłada się to na squash kobiet? Jeśli zaangażujesz kobietę w squasha, to ona przyciągnie swoją koleżankę, dzieci, męża i innych na squasha?
Julia: W sumie jest w tym trochę racji. A może i więcej niż trochę. Jeśli chodzi o squasha to fakt, zaprosisz faceta, to przyjdzie sam, zaprosisz babę, to weźmie koleżanki, dzieci, męża i innych… 😀

Pansquash: Kto pomaga Ci w organizacji tych turniejów? Czy robisz wszystko sama?
Julia: Jest ktoś kto jest zawsze obok, ma doświadczenie w takich eventach, doradza, pomaga, wspiera i cały czas uczy. To Bogusław Kaleta. Mój mentor 😉
Pansquash:  I proszę, mamy element męski. Życzę więc Wam obojgu powodzenia w organizacji następnych turniejów oraz najlepszych sponsorów. Dziękuję za wywiad.

A Wy co myślicie na ten temat drodzy czytelnicy i czytelniczki? Wywalić te kobiety z turniejów A? A może dać im więcej kasy w nagrodach? Zakopać kobiecego squasha? Promować kobiecego squasha? Zmienić formułę turniejów?

Ja wiem jedno, że jeśli chciałabym zorganizować turniej dla Pań, to po poradę biegłabym do Julii i Bogusia, oni naprawdę wiedzą jak to robić. Wszyscy chcemy rozwoju i zwiększania liczby graczy i graczek. Wszyscy chcemy, by polski squash zaistniał w Europie a nawet na świecie.

P.S. Nie wiem jak bardzo jesteście rozeznani, ale Rosja zaczęła się rozwijać bardzo szybko. Nowa federacja została zarejestrowana w listopadzie 2016 a już mają pierwszego chłopca w top 10 BU13 i pierwszą dziewczynkę w top 10 GU13 rankingów ESF. Jak do tego dołożymy organizację turniejów PSA, to na efekt nie będą musieli długo czekać. Szkoda by było zaprzepaścić szansę rozwoju, tym bardziej, że zaplecze w postaci klubów mamy dużo lepsze.