(Najlepsze życzenia dla PanSquash.pl. Miłej zabawy przy czytaniu o moim życiu sportowym). 

Ja wiem, że nie wszyscy lubią Francuskiego Generała, ale ostatnio naprawdę dużo się zmieniło w jego postawie na korcie, do tego poza nim to bardzo sympatyczny człowiek. Korzystając z jego otwartości na kibiców poprosiłem go o krótki wywiad, w którym opowiedział o tym, jak wygląda życie zawodowego gracza squasha. Ponieważ wywiad był po angielsku, a Gregory Gaultier nie jest w stanie autoryzować wersji polskojęzycznej, pozwoliłem sobie (za zgodą zainteresowanego) przeredagować wywiad w kilku miejscach. Zobaczcie sami jak to wyszło i co ciekawego #1 PSA ma do powiedzenia.

(Zdjęcie pochodzi ze strony: http://www.ffsquash.com) 

PanSquash: Proszę opowiedz nam jak wygląda typowy dzień zawodowego sportowca.

Gregory: To nie jest proste. Właściwie to nie ma czegoś takiego, jak typowy dzień. Każdy dzień jest inny. Inaczej to wygląda w sezonie, inaczej poza nim. Jeśli jest turniej to wszystko się zmienia. Czasem dochodzą długie podróże lub różnice stref czasowych, które dodatkowo zaburzają rutynę.

PanSquash: Rozumiem, ale jak byś mógł opowiedzieć jak wygląda najczęściej powtarzający się dzień? Taki najbardziej powtarzalny?

Gregory: Naprawdę chcesz słuchać o moich dniach wolnych? (śmiech).

No i tak w koło Macieju. W końcu udało mi się uzyskać parę odpowiedzi, z których poskładałem obraz „typowego dnia treningowego”. 

Gregory: Moje treningi można podzielić na 2 zasadnicze grupy: poza sezonem (lipiec, sierpień) i w trakcie sezonu.

Poza sezonem, gdy  nie ma dużych turniejów, 3 pierwsze tygodnie po urlopie to dużo jazdy na rowerze i spacerów. Głównie praca nad wytrzymałością. Ostatnie tygodnie przed sezonem to powrót na kort i dalej praca and wytrzymałością, ale dochodzi intensywna praca nóg, technika i coraz więcej elementów gry. Na koniec sporo grania, żeby wejść w to mentalnie i przygotować się do powrotu na kort.

W czasie sezonów, ze względu na to, że są one tak bardzo intensywne , skupiam się głównie na regeneracji pomiędzy turniejami. Staram się korzystać z pomocy fizjoterapeuty tak dużo, jak to jest możliwe i potrzebne. Utrzymuję bardzo dużą dyscyplinę jeśli chodzi o dietę, rozciąganie i ćwiczenia jogi. Więcej czasu poświęcam na trzymanie dobrego stanu organizmu, niż np. na poprawę kondycji, bo nad nią był czas pracować w czasie przerwy wakacyjnej, teraz raczej skupiam się na precyzji. Oczywiście ćwiczę, ale nie ?zabijam się na treningach?, na to jest miejsce na turniejach. Ćwiczę tylko tak,  żeby organizm nie odzwyczaił się od wysiłku i żeby nie utracić bazy wypracowanej w czasie przerwy.

PanSquash: A jak wygląda twój dzień, gdy jesteś akurat u siebie i  masz 2-3 tygodnie do kolejnego turnieju?

Gregory: Wiesz, że „u mnie” można oznaczać Francję lub Czechy i wtedy trochę inaczej to wygląda. A mam kontuzję, czy jakiś mecz pokazowy?

PanSquash: Widzę, że nawet poza kortem umiesz zagrać bronią przeciwnika…

I znów chwilę potrwało zanim przekonałem go do zwierzeń. Jakoś nie przyszło mi do głowy, żeby zapytać, dlaczego tak niechętnie dzieli się tymi informacjami, ale zrobię to przy innej okazji. W końcu to z niego wydusiłem. Znów w kawałkach i musiałem sobie w całość poskładać.

Gregory: Rano wstaję i jem śniadanie, a potem poświęcam 20 minut na rozciąganie i następnie idę na mój trening, który zwykle ma miejsce pomiędzy 8-10.

20-25 minut poświęcam na rozgrzewkę, przed każdym treningiem. Pierwszy trening to zwykle fitness, któremu poświęcam 1-2 godzin, zależnie od tego co trenuję (jazda na rowerze, ghosting, czy inne ćwiczenia).

Po południu znów zaczynam od rozciągania. Drugi trening, wypada zwykle pomiędzy 15 a 17. Jak zwykle najpierw rozgrzewka. Potem jest czas ćwiczenia na korcie lub granie. Jednak nie zawsze jest tak samo, bo 3 razy w tygodniu wypada ok 20. minutowa odprawa z trenerem, albo Joga. Kilka razy w tygodniu poświęcam też 90 minut na Jogę (dosłownie powiedział Hot Yoga, to specyficzna jej odmiana), ale wówczas gdy nie gram w tym dniu, bo te ćwiczenia kosztują mnie dużo energii.

PanSquash: Czyli dziennie trenujesz około czertach godzin?

Gregory: Trudno powiedzieć jak dużo godzin dziennie poświęcam na ćwiczenia, bo umysł pracuje przez cały czas. Nawet jeśli nie jestem na korcie zdarza mi się myśleć o graniu, robić jakąś wizualizację itp.

Ten czas pomiędzy treningami porannym i popołudniowym jest niezbędny, żeby się zregenerować, najeść i nawodnić, oraz trochę odpocząć psychicznie. To jest ważne, żeby być wypoczętym przed treningiem, bo tylko wtedy można dobrze trenować i mieć z tego największą korzyść. Chociaż odpoczywam, to jest to trochę jak część treningu.

PanSquash: A możesz powiedzieć dokładniej, co i ile czasu trenujesz?

Gregory: Ćwiczę 2 razy dziennie: fitness 3 razy w tygodniu, np.: poniedziałek, środa, piątek  albo wtorek, czwartek, sobota i 2-3 razy trening na korcie, do tego Hot Yoga i pozostałe ćwiczenia. W sumie ćwiczę pięć, pięć i pół dnia tygodniowo, więc jak widzisz zostaje mi półtorej dnia odpoczynku. Czasem 2 całe dni, gdy potrzebuję więcej odpocząć.

PanSquash: Jak często pracujesz z trenerami?

Gregory: Właściwie to codziennie pracuję z trenerami. Mamy Internet i nawet jeśli nie mam ich przy sobie, to każdego dnia dokładnie wiem co mam robić.

Jeśli masz na myśli ich obecność na moich treningach, to sporo zależy od tego, czy jestem we Francji, czy poza nią. Jeśli na miejscu, to trenerów mam pod ręką i trenuję z nimi codziennie.

Trener fitness, na początku prowadzi ćwiczenia wspólne z innymi graczami, po nich mam go tylko dla siebie. Jeśli jestem poza Francją realizuję program dla mnie przygotowany indywidualnie lub szukam jakiegoś partnera do ćwiczeń, jeśli mam zadane ćwiczenia w parach. Ćwiczenia są zależne od tego co muszę poprawić i zwykle powstają na podstawie tego co się udało zaobserwować na ostatnim turnieju, w jakiej jestem kondycji, co się ostatnio sprawdziło i co trzeba a można poprawić w krótkim czasie przed kolejnym turniejem.

Na każdy dzień, niezależnie od tego gdzie jestem, mam trening rozpisany przez moich francuskich trenerów. Przez Internet dostaję rozpiskę na następny dzień.

PanSquash: Czy taki styl życia wymusza specjalną dietę?

Gregory: Jak widzisz każdy mój dzień to spory wydatek energetyczny dla organizmu, więc moje jedzenie to dużo węglowodanów w tym głównie makaron, ryż. Poza tym jem białe mięso, ryby, warzywa, owoce. Unikam nadmiaru soli i cukru. 2 kilo więcej to znaczne spowolnienie na korcie, więc trzeba bardzo uważać ze wszystkimi słodyczami. Unikam wszystkich napojów gazowanych, bo zawierają za dużo cukru. Oczywiście nie jestem w stanie, nie chcę wykluczyć ich całkowicie, bo nie jestem maszyną i potrzebuję trochę przyjemności, więc czasem zjem coś słodkiego, ciastka, lody, wypiję trochę napojów gazowanych, ale muszę się pilnować i nie robić tego za często i za dużo. Piję dużo szejków.

PanSquash: Co to za szejki, możesz zdradzić ich skład?

Gregory: To napoje proteinowe od jednego z moich sponsorów, firmy Inkosport. Nie robię ich sam.

(Zdjęcie ze strony SquashMad.com a na nim Gregory Gaultier i Thierry Lincou przed laty).

Już za tydzień ciąg dalszy, a w nim więcej o turniejach, pieniądzach i sprzęcie.

P.S.

Jeśli macie jakieś życzenia odnośnie komu jeszcze mamy głowę zawracać i o co zapytać, dajcie nam znać w komentarzach lub na Facebooku. Od razu jednak piszę, że gracze z Egiptu są ciężko dostępni. Praktycznie nie odpowiadają, niechętnie też udzielają komentarzy.