Tuż po zakończeniu turnieju w Dubaju kończącego sezon 2016/2017 , Malcolm Willstrop napisał artykuł, w którym argumentował, że w squashu czas na kolejną zmianę, która wpłynie na jego widowiskowość, a tym samym powinna przysporzyć tej dyscyplinie większą rzeszę fanów. Mianowicie zaproponował on, żeby to co miało miejsce w Dubaju, czyli granie do 2 wygranych setów, nie do 3, wprowadzić jako standard w turniejach PSA. No i jak łatwo się domyśleć, zapoczątkowało to sporą burzę w środowisku i zachęciło do wypowiedzi zarówno zwolenników jak i przeciwników tejże zmiany.

Malcolm przewidział tę dyskusję w swoim artykule i to co, jak się spodziewał, miało się wydarzyć porównał do podobnej dyskusji sprzed lat, gdy podejmowano decyzję o zmianie naliczania punktów w squashu (wcześniej, przed zmianą, punkt można było zdobyć tylko ze swojego serwu) i później skróceniu seta (wcześniej grano do 15 punktów nie do 11 jak obecnie).

Aktualnie proponowana zmiana ma zwiększyć widowiskowość przez to, że skróci się czas rozgrywania jednego meczu do maksymalnie 3 setów, więc zawodnicy od samego początku muszą dać z siebie wszystko, nie ma co oszczędzać energii, trzeba grać agresywnie od samego początku. Prawda że brzmi ciekawie?

Pojawiają się jednak argumenty, że taka zmiana spowoduje, iż sport ten straci jedną ze swoich wartości, którą jest tytaniczna wytrzymałość zawodników. Mecze będą zbyt krótkie. Z jednej strony mamy ryzyko, że mecze będą bardzo krótkie (nawet poniżej 20 minut w skrajnych przypadkach), ze strony drugiej ryzykujemy mecze, które kończą się z chwilą gdy organizm jednego z zawodników odmawia dalszego wysiłku w ostatnich piłkach ostatniego setu.

Ze strony drugiej zwolennicy skrócenia rozgrywek argumentują, że krótsze mecze, to zdrowsi zawodnicy, bo zmniejszy się liczba kontuzji a finały będą bardziej ekscytujące. Teraz nazbyt często zdarza się, że do finału dociera dwóch wyczerpanych zawodników i wygrywa ten, któremu starczy sił, żeby trochę więcej biegać w ostatnim secie. Wszyscy wiemy, że zarobki w tym sporcie nie są oszałamiające, więc zawodnicy muszą grać sporo turniejów. Co paradoksalnie prowadzi do zmniejszenia liczby turniejów, w których można wystąpić, ze względu na większe prawdopodobieństwo złapania kontuzji z powodu przemęczenia.

Krótsze mecze  mogą mieć jeszcze jedną pozytywną stronę: więcej meczy turniejowych będzie rozgrywanych na szklanym korcie i tym samym więcej z nich będzie transmitowanych.

Przeciwnicy Bo3 twierdzą, że Malcolm po raz kolejny próbuje zmienić ten sport tak, żeby jego synowi łatwiej było wygrywać, bo nie jest najwytrzymalszym zawodnikiem w stawce. Bracia ElShorbagy, mocno oponują przeciw zmianom, ale  nie mają żadnych sensownych argumentów, poza sloganami, że mecz finałowy w Dubaju, grany w systemie Bo5 przez starszego z nich przeciw Willstropowi był bardzo widowiskowy, a zmiana zabije stronę taktyczną gry. Daryl Selby z kolei twierdzi, że nie zabije tylko zmusi do zmiany i może na początek warto spróbować tego modelu dla kilku turniejów i sprawdzić co się wydarzy.

Tarek Momen chciałby dzień odpoczynku po meczu, bez zmiany formatu. Raczej nie ma szans na przebicie się ze swoim pomysłem, który jeszcze bardziej utrudnił by debiuty nowych zawodników oraz dodatkowo obciążył by budżety organizatorów, które i bez tego są mocno napięte.

Pojawił się również głos, że Bo3 to dobry krok, ale tylko pod warunkiem, że wróci się do systemu, w którym punkt można zdobyć tylko z własnego serwu. Zdaje się, że na razie nie powrócił on w dyskusjach.

Przeciwnicy skrócenia meczu argumentują, że przeciętny mecz będzie znacznie krótszy i będzie się kończył po 20 minutach, co nie przysporzy mu ani widzów, ani nie przyciągnie telewizji i sponsorów. Trudno choć częściowo nie przyznać im racji, bo czasem jeden set trawa zaledwie kilka minut, ale czy tak będzie nadal, gdy każdy jeden set będzie miał zupełnie inną wagę?

Niektórzy zawodnicy argumentują też, że w formule Bo3 nie ma czasu na przegrupowanie się i pozbieranie, jeśli źle się zaczęło mecz. Inni z kolei twierdzą, że mecz to nie czas na użalanie się nad sobą. To jest twarda gra. Po to masz czas na rozgrzewkę, żeby dobrze się przygotować mentalnie i fizycznie. Jak sobie z tym nie radzisz, to może nie jesteś zawodowcem i dlaczego widzowie mają być zmuszenie do oglądania twojej rozgrzewki przez pierwsze 2 sety?

Zwolennicy wysuwają jeszcze jeden argument, nie bez znaczenia, mecze w systemie ?Best of 3?, trwały w okolicach 40 minut, co jest idealnym czasem z punktu widzenia stacji telewizyjnych. Godzina na relację, w czasie której można umieścić 2-3 bloki reklamowe to znaczący krok w ich stronę. Bez telewizji, niestety, ten sport nie ma dużych szans na rozwój.

W całej tej dyskusji najbardziej przypadł mi do gustu artykuł, który napisał Ali Farag. Zebrał on wszystkie za i przeciw w jednym miejscu i przypomniał, że w dzisiejszych czasach każdy kto się nie rozwija ten ginie, a większość głosów dotyczących zmian w squashu jest dyktowana strachem przed zmianą, bez próby racjonalnego spojrzenia na temat. Ali argumentuje, że krótszy mecz, wymusza granie szybciej i intensywniej od samego początku, a w konsekwencji gracz jest jeszcze bardziej zmęczony po 3 takich setach niż po 5. Jak sam mówi, jego pojedynek w Dubaju z ElShorbagy (przegrany 1:2) był najbardziej wyczerpującym meczem jaki rozegrał z tym przeciwnikiem.

W podobnym tonie wypowiada się Nick Matthew, próbując zebrać za i przeciw, ale szczerze podkreśla, że jemu trudno rozstać się z formułą Bo5, bo jest jednym z tych, którzy przez lata pracowali nad wytrzymałością i teraz czerpie z tego korzyści. Bo3 odniósł sukces w Dubaju, bo tam walczyło 8 graczy ze szczytu rankingu PSA, więc niewielkie różnice pomiędzy graczami gwarantowały odpowiednio długie widowisko, przy innych zestawieniach graczy może już nie być tak ciekawie i mecze mogą być bardzo krótkie.

 

Bo3 to nie tylko zmiana ilości rozgrywanych setów, wraz z nią zaproponowano jeszcze jedną zmianę, która ma pomóc zawodnikom, którzy stawiają pierwsze kroki w turniejach PSA. Dla takiego zawodnika wyjazd na turniej do innego kraju to często znaczący wydatek finansowy i czasem tylko jeden mecz do rozegrania. Dlatego proponuje się, aby w turniejach niższych rankingów grać również drabinki odwrócone, czyli każdy zawodnik rozegrał by co najmniej 3 mecze (grało by się o każde miejsce w kwalifikacji końcowej turnieju).

COO PSA Lee Beachill, były numer #1 PSA, jest wielkim zwolennikiem Bo3 i uważa, że jego wprowadzenie powinno poprawić widowiskowość tego sportu i warto go na początek wypróbować w kilku turniejach. Opowiada o tym, jak fajnie było obserwować zmianę, która zachodziła w zawodniku, który przegrał pierwszy set i uświadamiał sobie, że kolejny może być ostatnim. To był dodatkowy element, który poprawiał dynamikę tych spotkań.

Dyskusja trawa, pojawiają się kolejne za i przeciw na blogach, w wywiadach, na dyskusjach na FB i Twiterze. Co z tego wyniknie? Trudno powiedzieć w tej chwili. Na pewno squashowi potrzebne są zmiany, który uczynią go bardziej widowiskowym. W Dubaju poza tym, że grano mecze w systemie Bo3, z wyłączeniem finałowego, wprowadzono też zupełnie nowy sposób prowadzenia kamery, który pozwala lepiej ocenić jak szybki i wymagający jest to sport. System Bo3, jeśli zostanie wprowadzony, na pewno spowoduje pewne zamieszanie. Może się okazać, że niżej notowani zawodnicy, będą częściej wygrywać, ale czy to jest złe dla tego sportu?

A co waszym zdaniem powinno się wydarzyć w squashu, żeby uczynić go atrakcyjniejszym dla widzów?