Cele należy mieć, jeśli chce się coś osiągnąć, ale postanowienia noworoczne to ich antyteza. Postaram się wam opisać, dlaczego tak jest i jak uniknąć typowych błędów.

Podobno 80% Polaków robi postanowienia noworoczne, a tylko 8% je realizuje (takie dane podają różne media powołując się na badanie Interaktywnego Instytutu Badań Rynkowych z 2014 roku, niestety nie udało mi się dotrzeć do tych badań). Nawet jeśli te dane trochę odbiegają od rzeczywistości, to i tak obrazują znany chyba wszystkim Polakom trend. Bardzo dobrze widać to zjawisko, na kortach squasha, które graniczą z siłowniami. Mam taki jeden w okolicy, w styczniu do niego nie zaglądam, bo szatnia jest zapchana po brzegi ofiarami noworocznych postanowień, które się wykruszają przez około 3 miesiące. Pod koniec marca wszystko wraca do normy.

Gdzie jest błąd?

Błędów jest kilka. Może zacznijmy od tego, że Nowy Rok, to umowny termin. Zmienia się kolejna cyfra w kalendarzu, nie ma w tym żadnej magii. To (moment tej zmiany) mógł być dowolny inny termin, ale tak się przyjęło. Dlaczego właśnie ta zmiana ma sprzyjać dokonywaniu zmian? Ano nie sprzyja. Jeśli ktoś ma prawdziwe postanowienie, zaczyna je realizować natychmiast, nie czeka do „magicznej daty”, która jest zwyczajną wymówką, żeby jeszcze się za coś nie zabrać.

Dlaczego zatem tak wiele osób robi postanowienia noworoczne? Odpowiedź nie jest taka łatwa jeśli chcielibyśmy opisać wszystkie procesy psychologiczne, które towarzyszą temu zjawisku, ale chyba jednak można sprowadzić to zjawisko do 2 głównych banałów: taka moda lub taka tradycja.

Nick Matthew - nie mów nikomu.

Najgorsze zjawisko, które dotyczy tychże postanowień, to bycie konsekwentnym w robieniu postanowień i ich niedotrzymywaniu. Niektórzy, swoim konsekwentnym wyznaczaniem postanowień noworocznych i ich niedotrzymywaniem, wdrukowali sobie w głowę, że postanowienie noworoczne to synonim czegoś, czego nigdy nie osiągną. Innymi słowami to ujmując: zwykle nie wiedząc o tym, robiąc z czegoś postanowienie noworoczne skazują to na porażkę, bo tak „się wytresowali”. Znam paru takich, którzy w ten sposób torpedują swoje najlepsze chęci i pomysły.

Co zatem poprawić?

Jak już napisałem: jeśli chcecie coś zmienić w swoim życiu, nie czekajcie na jakąś magiczną datę. Zacznijcie natychmiast. Już raz przywoływałem na tym blogu słowa Bruce’a Lee, ale pozwolę sobie je powtórzyć:

Jeśli będziesz spędzał zbyt wiele czasu myśląc o czymś – nigdy tego nie zrobić. Zrób przynajmniej jeden krok dziennie w kierunku swojego celu.

Gdy już wiecie co chcecie zmienić, zdefiniujcie sobie cele, które was do tego przybliżą. Jeśli nie bardzo pamiętacie lub wiecie jak to zrobić, polecam waszej uwadze mój artykuł o celach. Jak możecie z niego wyczytać, wiele postanowień noworocznych nie może się udać, bo jest źle zdefiniowanych (zwykle nie są one zdefiniowane w czasie, czyli ludzie pamiętają żeby postanowić sobie coś od Nowego Roku, ale nie definiują do kiedy ma to postanowienie trwać. Często są one też niemierzalne i niekonkretne).

Ja będę na siłowni cały rok

Postanowienia roczne to samo zło?

Wcale tak nie uważam. Jeśli nasze postanowienie noworoczne to nic innego, jak inaczej nazwany cel roczny i dobrze go zdefiniujemy, podzielimy na cele krótkoterminowe i natychmiast zaczniemy je realizować, to zapewne będziemy w grupie tych 8% ludzi, którzy swoje postanowienia noworoczne zrealizują. Kolejnym narzędziem, które pomoże nam w tym wytrwać, będzie nasz dziennik sportowy, w którym zapisujemy nasze postanowienie i plan jego realizacji.

To się może udać, ale musimy dobrze to zdefiniować i zacząć natychmiast.