Drugi turniej z serii World Series zakończony. Tym razem wygrał go Mohamed Elshorbagy po zaciętym finale z Tarekiem Momenem.
World Series
Powinnam jednak zacząć od tego, co to jest te World Series.
To są najwyżej punktowane zawody w rankingu Professional Squash Association i te zawody decydują o tym, która ósemka graczy i graczek weźmie udział w finale, który już po raz kolejny będzie się rozgrywać w Dubaju w 2018 roku na zakończenie sezonu.
Turnieje, które mają rangę World Series w tym sezonie to:
US Open, Qatar Classic, Hong Kong Open, Tournament of Champions, Windy City Open, British Open, Elgouna International dla mężczyzn oraz US Open, Hong Kong Open, Saudi Women’s Squash Masters, Tournament of Champions, Windy City Open, British Open, Elgouna International dla kobiet. Reszta turniejów liczy się do rankingu, ale nie zalicza się do World Series. Mistrzostwa Świata też nie zaliczają się do World Series.
Do tej pory odbyły się dwa z tej serii US Open oraz Qatar Classic a za chwilę w połowie listopada zacznie się następny, Hong Kong Open.
US Open
US Open zakończyło się zwycięstwem przesympatycznego egipskiego małżeństwa Ali Faraga oraz Nour El Tayeb, którzy przy okazji zapisali się na kartach historii jako pierwsza para małżeńska, która zdobyła to samo mistrzostwo w tym samym dniu. Spotkałam oboje latem w klubie Heliopolis w Kairze, gdzie trenowali przygotowując się do sezonu. Już wtedy mówili, że cieżko trenują, by jak najlepiej zaprezentować się w sezonie, ale początek przeszedł wszelkie oczekiwania. Oboje posiadają fantastyczną kontrolę piłki i umiejętności rakietowe, o których będą krążyć legendy, jeśli już nie krążą. Nour jest też jedną z nielicznych graczek (Dafrawy, Fernandes, Hany), która nie waha się robić dive’y, czyli rzucić się na podłogę w celu odbioru piłki, które może są i efektowne, ale mogą zakończyć się kontuzją, co właśnie jej się przydarzyło dwa lata temu i stąd spadek w rankingu i ponowne wspinanie się w górę.
Vicemistrzami w US Open zostali Mohamed Elshorbagy oraz Raneem Elwelily.
Gracze, którzy pokazali super formę w US Open to Diego Elias (20 lat Peru), Simon Roesner (Niemcy), Omar Mosaad oraz Fares Desouky (obaj z Egiptu). Z kobiet na wyróznienie zasługują Salma Hany (21 lat Egipt), Annie Au (Hong Kong) oraz Joelle King (Nowa Zelandia).
Qatar Classic
W tym roku powiał elektryzującym squashem. Pod nieobecność Ramy Ashoura, mecze pomiędzy Ali Faragiem a Mohamedem Elshorbagy niosą ze sobą tę samą atmosferę napięcia, kiedy się siedzi na krawędzi krzesła, pokrzykuje do monitora na widok uderzeń z kosmosu, tempa zupełnie odbiegającego od jakiejkolwiek normalności i reakcji smutku na uderzone piłki w blachę nawet, jeśli był to zawodnik, któremu się nie kibicuje.
Ali i Mohamed grali ze sobą finał US Open, tutaj wygrał bezapelacyjnie Ali 3:0, tydzień później w turnieju Channel Vas w Londynie, tu już wygrał Mohamed 3:1 a w tym tygodniu po raz kolejny w ćwierćfinale Qatar Classic.
To był mecz turnieju, z huśtawką emocjonalną dla widzów. Muszę przyznać, że krzesła u nas w domu były zdecydowanie bardzo gorące i ciężko się na nich spokojnie siedziało, ale było warto. Jeśli ktoś nie widział tego meczu, to powinien zobaczyć powtórkę.
Miło też było zobaczyć Tareka Momena w dobrej formie i myślę, że nie powiedział on jeszcze ostatniego słowa w
tym sezonie i warto go obserować. Diego Elias w znakomitej formie, choć uległ kontuzji podczas meczu z Gregiem Gaultier, powrót Grega też był dobry, choć w meczu z Mohamedem został złamany mentalnie w drugim secie i na efekt nie trzeba było długo czekać. Odniosłam wrażenie, że w końcu w tym turnieju zagrał mecz na poziomie, który reprezentował w poprzednim rewelacyjnym sezonie.
Przed tym ćwierćfinałem, w pierwszej rundzie zagrany został inny fenomenalny mecz (108 minut). Miguel Rodriguez i Omar Mosaad pokazali squasha równie pięknego i elektryzującego jak Ali i Mohamed. Do końca nie było wiadomo kto wygra, Rodriguez pierwszy miał piłkę meczową, ale to Mosaad zakończył mecz zwycięstwem. Obaj pokazali, że w tym sezonie możemy się spodziewać dobrej jakości squasha i że nie byli w pierwszej 10 przez przypadek. Nie widzieliście? Też polecam.
Ten sezon będzie bardzo interesujący z graczami chcącymi udowodnić, że powinni być w pierwszej 10 czy jak Mohamed Abouelghar, Diego Elias, Saurav Ghosal, Omar Mosaad, Simon Roesner czy Borja Golan (ci czterej ostatni już tam byli), ze „starą gwardią” głownie europejskich 30-sto parolatków jak James Willstrop, Daryl Selby czy Nick Matthew, którzy mają przed sobą też the Commonwealth Games jak też trzecią dziesiątką rankingu, która zdecydowanie chce być wyżej.
U kobiet też wygląda interesująco z wracającymi po kontuzji Nour El Tayeb i trenującą od kwietnia w Bristolu Joelle King oraz z młodzieżą w postaci Salmy Hany, Mariam Metwally, Hani ElHammamy, Mayar Hany (wszystkie Egipt) oraz Nele Gilis (Belgia) z trzeciej dziesiątki rankingu.
PS. Nasze dziewczyny w drugiej setce rankingu, ale pną się do góry. Chłopaków brak.