Babolat Shadow Spirit to drugie buty tego producenta, które przetestowaliśmy (poprzednio były to Babolat Shadow Tour). Spirity, podobnie jak Toury, w domyśle są przeznaczone do badmintona, ale mogą też posłużyć nam na kortach squashowych.
Już w pudełku buty Babolat Shadow Spirit prezentują się fajnie. Mają wyraziste kolory, a połączenie pomarańczowego i szarego wypada całkiem dobrze i jest, w moim prywatnym odczuciu, znacznie przyjemniejsze dla oka, niż inne bardziej krzykliwe kombinacje. Czarne wstawki dodają im trochę agresywności i fasonu jednocześnie. Może kolor gumy z podeszwy odrobinę psuje obraz całości, ale za to nadrabia kształtem i miejmy nadzieję, że korzystnie wpływa na wytrzymałość.
Również w tym modelu, w podeszwie użyto gumy Michelin i logo tego producenta pojawia się na bucie.
Fajnie, że wykonawca zadbał o wykończenie i nigdzie nie widać wychodzącego kleju, czy sterczących nitek lub fragmentów plastiku.
Siatki na zewnątrz jest trochę mniej niż w wersji Tour, co ma wpływ na wentylację, ale przez to buty wyglądają na solidniejsze i nie powinny się przecierać we najbardziej wrażliwych miejscach.
Dzielona podeszwa z wstawką jest już chyba normą w nowych modelach butów do gry. Siatka na podeszwie ma też wspomóc wentylację (przy stawianiu stopy powietrze powinno być wtłaczane do wnętrza buta).
Waga ? 308 g dla rozmiaru 43 (Toury ważyły 330, Yonexy 294g), czyli są to jedne z lżejszych spośród testowanych przez nas butów.
Przymiarka
Czas zerwać metki i na stopy. Tym razem nie idę na żywioł i pierwsza przymiarka ma miejsce jeszcze w domu. Przy wkładaniu pojawia się drobny problem, bo język, jeśli za mocno go pociągnąć przy wkładaniu, zawija się na brzegach. Trochę uwagi trzeba temu poświęcić. Poza tym buty leżą bardzo dobrze na stopie. O dziwo, pomimo wzmocnień śródstopia, nie cisną w mały palec (przypominam: mam szeroką stopę i to ważny dla mnie element obuwia). Robię parę kroków i po pierwsze żona krzyczy, że panele rysuję (podeszwa wydaje dziwny dźwięk, jakbym jakimś twardym plastykiem, a nie gumą, po panelach szorował), po drugie mam wrażenie, że coś mi się do zewnętrznej strony obu pięt przykleiło (sprawdzam kilka razy ? nic tam nie ma, taki profil podeszwy). Wyglądają fajnie, czuję się trochę dziwnie, zobaczymy na korcie.
Kort
Przy wkładaniu trzeba uważać, na ten zawijający się język. Dziwne uczucie, że mam coś przyklejone do pięt, znika po ok 15 minutach (chyba się przyzwyczaiłem, bo podeszwa nie wygląda na wytartą). Podeszwa chyba trochę zmiękła, gdy się rozgrzała, bo zanikł stukot plastiku (i już więcej na korcie go nie słyszałem, a grałem kila razy). Biega się komfortowo, buty dobrze trzymają się stopy i mam wrażenie, że w dużej mierze to zasługa wkładki. Im więcej w nich biegam, tym bardziej mi się na stopach podobają. Mają swoisty charakter połączony z elegancją, bez krzykliwości, ale to już sprawa gustu.
Przyczepność
Przyczepność jest bardzo dobra. Żadnych uślizgów, czy uciekania stopy. Jedyny problem pojawia się na mokrym korcie. Kilka kropel potu, które zwykle ignorowałem w innych butach, w tych jest potencjalnym zagrożeniem. Na szczęście zauważyłem to w polu serwowania, przed zagraniem. Stanąłem do serwu i poczułem jak mi stopa ujechała. Szczęśliwie przez cały czas pamiętam, żeby takie miejsca przetrzeć, więc jak na razie nie było z tego powodu problemów.
Trzymanie stopy i stabilizacja
Jak już wcześniej napisałem, buty trzymają się dobrze. Niestety, jak zwykle chyba, pojawia się problem przy skarpetach kompresyjnych, w których śródstopie zaczyna się ślizgać w bucie. Przy innych skarpetach nie było problemów. Buty są dość stabilne, dobrze usztywniają piętę, przyzwoicie sprawują się w środkowej części stopy (nie doświadczyłem żadnego ?pływania? stopy wewnątrz buta) i mamy dużo luzu w palcach. Mnie to nie przeszkadza (luz w palcach), właściwie to zupełnie przez przypadek zwróciłem na to uwagę.
Wentylacja
Tutaj małe wow!. Nie jest tak rewelacyjnie jak w Tourach, ale porównywalnie jak w Yonexach, bez porównania lepiej niż w Asicsach. Wszystkie te siateczki i dziury w podeszwach spełniają swoją rolę. Po 2,5 godziny na korcie nie czułem dyskomfortu przegrzania lub przepoconych stóp. Buty schną w porównywalnym tempie co Asicsy, czyli wolniej od Yonexów. Po 1 godzinie gry jeden but ważył 320 g – wchłonął 12 g potu, czyli tyle co Yonex, co za jakiś czas będzie problem (pojawi się przykry zapach) i nie obejdzie się bez dodatkowych zabiegów pielęgnacyjnych.
Amortyzacja
Jeśli chodzi o samo wrażenie, to bardzo dobrze, bo nie czuć żadnych przeciążeń stawów kolanowych. Jednakże podeszwa (bądź sama wkładka) są, jak dla mnie, za mało sprężyste. Producent chwali się efektem sprężyny, ale go nie odczułem (82 kg mojej wagi to raczej nie jest problem). Buty dobrze pochłaniają energię, ale jej nie oddają (stopa zapada się jak w gąbkę ? to chyba najlepsze porównanie). Powoduje to, że przy skrętach lub wybiciach ze stopy, potrzebujemy trochę więcej energii i tracimy ułamki sekundy w porównaniu do choćby Yonexów. Niektórzy preferują taką amortyzację, dla mnie jest ona minusem. Gdybym miał odnieść się do jakiś butów do squasha (a pewnie raczej do tenisa) od Artengo, to oczywiście różnica jest kolosalna na korzyść Babolatów i ich sprężystości, ale jak już pisałem, mam inny punkt odniesienia, stąd taka ocena.
Wytrzymałość
Jak zwykle, tak naprawdę o wytrzymałości można coś wartościowego napisać po roku, po kilkunastu godzinach na korcie mogę tylko wspomnieć, że buty wytrzymują obciążenia jakim je poddałem. Wzmocnienia wytrzymują też moje ciągnięcie zewnętrzną stroną stopy po parkiecie i tam gdzie w Yonexach pojawiło się przetarcie w Babolatach mam tylko przyklejone trochę brudu. Jak na razie nie widzę też żadnych deformacji kształtu.
Dla kogo?
Myślę, że mogę spokojnie te buty polecić do gry w squasha, wszystkim którzy lubią miękką amortyzację i stonowaną kolorystykę. Cenowo są do buty ze średniej półki (cena katalogowa to 399 zł) i wyglądają na wytrzymałe. Jeśli chcemy jednej pary używać codziennie, to trzeba im zapewnić dobre, wentylowane miejsce do schnięcia.