Dawno już je było tak bogatego w zmiany i nowości sezonu, jak właśnie nadchodzący. Squash sukcesywnie się rozwija, a ostatnio robi to naprawdę szybko i miejmy nadzieję, że będą to głównie zmiany dobre, które przysporzą popularności temu sportowi i szczęśliwie wprowadzą go do rodziny sportów olimpijskich.
Nadchodzący sezon zapowiada się naprawdę dobrze szczególnie dla serii PSA. Wszystko wskazuje na to, że zostanie pobity zeszłoroczny rekord sumarycznej kwoty przeznaczonej na nagrody dla zawodniczek i zawodników, który wyniósł 5,7 mln $. Z aktualnie, oficjalnie potwierdzonych turniejów, na razie, najwięcej do wygrania jest w grudniu w Anglii podczas mistrzostw świata. W drabince męskiej można wygrać 325 tys $, w żeńskiej, niestety trochę mniej bo 279 tys. $. Za to po raz pierwszy od 6 lat będą to połączone mistrzostwa.
Kolejna dobra informacja dotyczy pań, bo coraz więcej organizatorów decyduje się na zrównanie kwoty nagród dla obu płci. Co prawda nagroda żeńska w Hong Kongu będzie stanowiła 90% nagrody męskiej, ale to i tak wzrost o 30 punktów procentowych względem dysproporcji z minionego sezonu.
Skoro jestem przy squashu żeńskim od razu napiszę o najważniejszym wydarzeniu sportowym w krajach arabskich, które jak wiadomo są na bakier za normalnym traktowaniem kobiet. Wydarzeniem tym będzie PSA Masters in Riyadh (październik 2017), w ramach którego po raz pierwszy w Arabii Saudyjskiej odbędą się profesjonalne zawody sportowe kobiet. Śmiało można napisać, że squash zmienia świat na lepszy.
Eksperymentalna zmiana czeka nas podczas marcowego turnieju Canary Wharf Classic, który będzie rozgrywany w formule Bo3.
Sezon PSA zaczyna się ostatniego lipca od China Open, niestety nie będzie relacjonowany przez Squash TV. Szkoda, bo kort jest ulokowany bardzo atrakcyjnie i uczestniczy w nim sporo czołowych zawodników choć zabraknie na nim obu numerów #1 światowego rankingu.
Kort na J.P. Morgan China Squash Open 2017
Pierwszy transmitowany przez Squash TV turniej rozpocznie się 6 września we francuskim Nantes. W tym roku zabraknie na nim wielu sławnych nazwisk, ale i tak zapowiada się ciekawie.
Sezon tour (to się chyba nie tłumaczy) rozpocznie się 26 sierpnia od Oracle Netsuite Open 2017 w San Francisco. Organizatorzy zapowiadali zrównanie nagród w obu kategoriach, ale na razie nie ma jeszcze oficjalnego potwierdzenia i na stronach PSA nagroda dla pań to 50% z nagrody dla panów.
Warto przy okazji zwrócić uwagę na fakt, że w wielu miejscach świata szklane korty ustawiane są w naprawdę urokliwych miejscach. Żaden inny profesjonalny sport nie może poszczycić się takimi lokalizacjami.
Jeśli chodzi o zawodników, to też chyba nie będziemy narzekać na brak sensacji. Niezależnie od tego czy Gregory Gaultier zostanie zwycięzcą, czy zostanie pokonany będzie będzie to sensacja, bo albo pobije kolejny rekord, albo powoli zaczniemy dostrzegać zmianę pokoleniową, która stopiwo zachodzi na naszych oczach. Nick Matthew zapowiedział zakończenie sezonu po Commonwealth Game, które będą miały miejsce w kwietniu 2018 w Australii. Wilk buńczucznie zapowiada, że chce odejść z medalem na szyi.
Laura Massaro, jeśli będzie nadal wygrywać, powiększy zwój rozdział w annałach squasha, ale przecież Nicole David cały czas jest w grze i ma szansę powiększyć swój historyczny dorobek, choć im również depczą po piętach zawodniczki nowego pokolenia.
Jeśli chodzi o nasze podwórko, to mocno trzymamy kciuki za naszych przedstawicieli, którzy ogrywają się na światowych turniejach i mamy nadzieję, że zaczną zdobyć kolejne punkty i piąć się w światowych rankingach, bo squash w Polsce bardzo tego potrzebuje, żeby przyciągnąć jeszcze więcej graczy i sponsorów.
Tyle o wielkim świecie. Jeśli chcecie poczuć jego przedsmak to grajcie w ligach lokalnych, turniejach PFS i cieszcie się swoimi sukcesami, bo to jednak największa frajda.
Pozostańcie z nami i zarażajcie innych pasją do squasha!