Środowisko squashowe w Polsce od dłuższego czasu obserwuje poczynania małego ośrodka z dwoma kortami do squasha w Trzciance, gdyż squash rozwija się tam bardzo dynamicznie. Zawodnicy i zawodniczki, którzy zagrali tam choć w jednym turnieju wracają tam z przyjemnością.
Trenerzy, którzy zorganizowali obozy dla dorosłych i dla dzieci też poznali wartość 4 Active Centrum Fitness & Squash.
Nad rozwojem squasha w Trzciance czuwa Grzegorz Sikorski, postać znana ze swej squashowej aktywności na Facebooku i oczywiście na kortach w Trzciance.
Pansquash postanowił porozmawiać z Grzegorzem o squashu w Trzciance
i planach na przyszłość.

Pansquash: Dzień dobry. Czy mógłbyś się przedstawić, Grzegorzu?
Grzegorz Sikorski: Dzień dobry. Grzegorz Sikorski z Trzcianki, działający squashowo od 3-4 lat, trener squasha też mniej więcej od tego czasu oraz założyciel drużyny Bram-Stal Trzcianka Pink Gang.

Pansquash: Na squashowej mapie Polski Trzcianka pojawiła się niedawno a już robi furorę. Młody klub, z krótką, w zasadzie, historią a bardzo dużo się w nim dzieje. Dlaczego akurat wybrałeś squasha? Byłam w tym klubie
i wiem, że można tam robić dużo więcej rzeczy, więc stąd pytanie dlaczego squash.
Grzegorz Sikorski: Tak naprawdę kiedy powstawał klub, to żadna osoba
z naszego środowiska nie wiedziała co to jest za sport. W marcu będą
5 urodziny klubu i na początku ja zarządzałem klubem. Przez pierwszy rok korty stały puste. Nikt tak naprawdę nie wiedział jak grać. Mieliśmy jednego trenera z Piły, który dojeżdżał do nas i prowadził lekcje, ale za rzadko. Właściciele nawet myśleli o sprzedaży kortów w pewnym momencie, bo nic się nie działo a przestrzeń mogła być wykorzystana do czegoś innego, więc postanowiłem spróbować tego sportu. Jak wiadomo squash zaraża bardzo szybko i po kilku pobytach na korcie stwierdziłem, że wchodzimy w to i promujemy ten sport. Wyszło jak wyszło i teraz przyjeżdża do nas czółowka Polski i nie tylko. Idziemy w dobrą stronę, mamy fajną grupę, która to wszystko wspiera, bo i żony nasze i chłopaki z naszego zespołu robią to przez cały czas. Robimy fajną atmosferę i jest nas coraz więcej. Nasz przykład pokazuje ile można zrobić w sporcie i dla sportu, o którym na początku nie ma się zielonego pojęcia.
Zakochałem się w tym sporcie bardzo szybko i próbuję przekazywać
tę miłość i radość gry innym osobom, a że ludzie z Trzcianki są bardzo mili
i dlatego nam się to ze squashem udaje.

Pansquash: A czy możesz powiedzieć ile mieszkańców liczy Trzcianka?
Grzegorz Sikorski: 16000

Pansquash: Czy wiesz ile macie grających osób w klubie? Z podziałem na mężczyzn, kobiety i juniorów?
Grzegorz Sikorski: Liga trzcianecka liczy 30 grających mężczyzn a około 20 nie gra w lidze, mamy około 15 grających kobiet, juniorów jeszcze nie mamy, choć jest kilkoro zainteresowanych dzieci głównie grających rodziców. Myślę, że juniorski squash też się rozwinie w najbliższym czasie.

Pansquash: Wierzę, zazwyczaj dzieci biorą przykład z rodziców i też chcą wziąć rakietę do ręki, wejść na kort i rozpocząć przygodę ze squashem. Powiedz mi proszę czy planujecie zwiększenie liczby kortów?
Grzegorz Sikorski: Na razie mamy dwa, ale konsekwentna promocja squasha w klubie pokazuje, że mamy ich zdecydowanie za mało.

Pansquash: A jaka, Twoim zdaniem, by była docelowa liczba kortów,
by zadowolić wszystkich grających?
Grzegorz Sikorski: Patrząc z perspektywy ilości grających obecnie osób, to jeden lub dwa dodatkowe korty byłyby optymalne, ale patrząc przyszłościowo, jeśli chodzi o organizację większych eventów, to kortów byśmy potrzebowali więcej na przykład 6 jak do organizacji IMP.

Pansquash: Widzę tutaj planowanie przyszłościowe łącznie z organizacją IMP. Czy każdy klub w Polsce powinien mieć taką osobę jak Ty? Takiego dobrego ducha klubu, organizatora, animatora, trenera?
Grzegorz Sikorski: Powinna być taka osoba w klubie. Ktoś to musi organizować, bo większość ludzi chciałaby przyjść i zagrać już w zorganizowanym turnieju a nie go organizować. To samo z treningami
i ligą. Jak najbardziej w każdym klubie jest potrzebna osoba, która będzie się zajmowała tymi rzeczami.

Pansquash: Wieloktrotnie wspomniałeś ligę. Ile razy gracie w tygodniu? Czy gracie cały sezon czy też tylko zimą?
Grzegorz Sikorski: Staram się organizować stale jakieś rozgrywki, praktycznie od jesieni do lata i latem również. Spotykamy się co dwa tygodnie, jeśli chodzi o rozgrywki ligowe od początku października do maja a latem organizuję letnią ligę, żeby nie było za długiej przerwy w graniu. Dodatkowo w tym czasie kiedy nie ma ligi, to organizujemy wspólne granie, treningi, żeby nasze umiejętności wchodziły na wyższy poziom.

Pansquash: Jak wyglądał Twój pierwszy turniej? Teraz już wiemy jak wyglądają turnieje w Trzciance tzn. widzimy na mediach społecznościowych co się dzieje i że pojawiają się zawodnicy z czołówki Polski. Jakie były początki?
Grzegorz Sikorski: Pierwszy turniej był turniejem otwartym gdzie my, wszyscy znajomi się zebraliśmy nie mając zbyt dużego pojęcia o tym sporcie. To był turniej bez patronatu wtedy PFS. Mieliśmy wtedy okolicznych zawodników. Poziom nie był wysoki, ale atmosfera była bardzo dobra i robiła dobrą robotę dla nas. Jak na pierwszy turniej, to też było sporo uczestników, około 20. co było mega pozytywnym zaskoczeniem.

Pansquash: Skąd pomysł na zapraszanie czołowych zawodników? Skąd też ich powroty, bo oni wracają na turnieje do Trzcianki. Co takiego dzieje się podczas tych turniejów, że tak chętnie wracają? Wiemy, że nie są to turnieje A tylko B. Teraz za każdym razem jak organizujesz turniej, to masz kogoś z czołówki.
Grzegorz Sikorski: Jest ciężko ściągnąć czołowych zawodników czy zawodniczki na ten pierwszy turniej do nas a oni gwarantują wysoki poziom squasha i jest to coś, co nasi zawodnicy chętnie oglądają. Jak ktoś nas nie zna i ma kawał drogi do przejechania, a to nie jest to duży klub tylko jakaś Trzcianka, gdzie dużo jest w Polsce takich małych klubów gdzie coś sie dzieje. Jeżeli jednak już ktoś do nas raz przyjedzie, zobaczy tę atmosferę i miejsce, pozna ludzi i to też jest na takiej zasadzie, że u nas turniej nie konczy się na kortach, tylko dalej spędzamy wspólnie czas przy ognisku na przykład wspólnie z naszą squashową rodziną i to przeważa.
Na początku musieliśmy zachęcić czołówkę nagrodami pieniężnymi, ale później przyjeżdżają do nas dla atmosfery tak mi się wydaje.
A te pytania to też powinny być zadane samym zawodnikom i jestem ciekawy co odpowiedzą.

Pansquash: Wiem, że organizujecie turniej z okazji Światowego Dnia Squasha (wywiad był przeprowadzony przed tym dniem). Turniej damski i turniej męski gdzie będą bardzo fajne puchary. Puchary z Trzcianki są bardzo nietypowe, jedyne w swoim rodzaju, bardzo oryginalne i zawodnicy bardzo chcą mieć taki puchar w swojej kolekcji. Może zdradzisz nam tajemnicę kto stoi za projektem i produkcją tych pucharów? I jak zaplanowałeś Światowy Dzień Squasha?
Grzegorz Sikorski: To będzie nasz pierwszy turniej damski w Trzciance. Nie spodziewałe się, że aż tyle kobiet będzie. Zgłosiło się 14 kobiet.
Jeżeli patrzeć, że to pierwszy turniej damski w Trzciance, to dość sporo i to też jest dowód na to, że to co robimy, to robimy dobrze i idzie to w dobrą stronę. W turnieju męskim mamy 22 zawodników. Łącznie 36 osób. Musimy to zrobić w dwa dni, turniej damski w piątek a męski w sobotę, bo niestety na dwóch kortach nie da rady obu turniejów w jeden dzień przeprowadzić. Jeżeli chodzi o puchary, to mi się szybko takie pomysły w głowie rodzą,
mój brat je projektuje a tata je wykonuje.

Pansquash: Mam pytanie odnośnie przyszłości, bo wspomniałeś,
że chciałbyś, żeby grało jeszcze więcej osób. To czy w takim razie masz jakieś plany na przyszłość, ten sezon? Pójście do szkół? Czy też nie do końca tak planujesz właśnie ze względu na małą liczbę kortów i za duża liczba grających może być problematyczna?
Grzegorz Sikorski: W zasadzie już mamy ten problem. Natomiast jeśli chodzi o młodzież i grę w godzinach porannych, to już mieliśmy nauczycieli, którzy przychodzili do nas w ramach dwóch godzin pod rząd W-F z różnych szkół. Robiliśmy takie akcje. Wszystko to, co zaplanowałem sobie ze squashem 3 lata temu idzie zgodnie z planem. Teraz myślę o tym, by bardziej rozpromować squasha wśród kobiet. A w przyszłym sezonie (2021/2022) będę chciał wystartować z młodzieżą. Nie jestem teraz wszystkiego ogarnąć na raz, to też nie będzie wyglądać dobrze,
jeśli zająłbym się mężczyznami, kobietami i młodzieżą i nie mógłbym zapewnić jakości i czasu dla nich.
Pansquash: To czy masz kogoś do pomocy? Czy masz jakiegoś asystenta, który mógłby Ci pomóc?
Grzegorz Sikorski: Teraz przy treningach damskich pomaga mi Michał Matus. Ogólnie cała ekipa (Pink Gang) jest pomocna, jeśli poproszę kogoś o pomoc, to nie ma problemu. Cały team mi pomaga i nasze żony i szefowa klubu. Jeśli ruszymy z młodzieżą, to też ktoś będzie potrzebny do pomocy.

Pansquash: I tak już na koniec, jak powinien wyglądać Twój wymarzony klub w Trzciance?
Grzegorz Sikorski: Taki jak jest i z tą ekipą, tylko większą ilością kortów.
Pansquash: No to będzie problematyczne, bo widziałam gdzie jest położony klub (przy plaży, jeziorze i między drzewami)
Grzegorz Sikorski: mamy możliwość rozbudowy, ale dużo pism do urzędów trzeba będzie wysłać. Obok klubu mamy hotel, mamy boiska do piłki nożnej, korty do tenisa. Cały kompleks jest. Rozbudowa pozwoliłaby nam na to, że będziemy mogli przygotowywać oferty na obozy sportowe, na kampy. Karina się u nas przygotowywała do IMP 2020. Było kilka obozów, ale ilość kortów powinna być większa dla komfortu zawodników. Możemy organizować kampy młodzieżowe i seniorskie. Latem jest to świetne miejsce do przyjazdu na turniej, ale też i odpoczynku.

Pansquash: Dziękuję bardzo za poświęcony czas.
Grzegorz Sikorski: Dziękuję i do zobaczenia.

Jeśli chcecie zobaczyć jak wygląda klub w Trzciance, to zapraszamy do oglądania.
https://www.youtube.com/watch?v=6GMIg_88EGo&feature=youtu.be