W części pierwszej wspomniałam o trzech fazach uczestnictwa dziecka w sporcie
i napisałam tylko o fazie pierwszej. Dzisiaj o dwóch następnych.

Faza 2 „Czas specjalizacji”
Wiek: 13-15 lat

W fazie drugiej, dziecko będzie zawężało ilość uprawianych sportów, czasami z powodu „już mi się znudziło”, czasami ze zmęczenia i braku czasu. W tym wieku wzrasta też liczba godzin spędzanych zarówno w szkole jak i nad zadaniami domowymi. Wydaje się, że dwa sporty uprawiane w tym wieku będą ilością w sam raz. Najlepiej jeden indywidualny jak squash i drugi drużynowy np. piłka nożna, siatkówka, koszykówka czy hokej.
Dziecko uczy się pracować zarówno dla siebie (sport indywidualny) jak i współpracować z innymi (sport drużynowy). W tym okresie kształtują się i utrwalają umiejętności techniczne w danym sporcie i przychodzi moment na to, by treningi były mało że regularne, ale zakładały też odpowiedni postęp w umiejętnościach dziecka. Dziecko będzie też brało udział regularnie w zawodach, zarówno z jednego jak i z drugiego sportu. Będzie to dość absorbujące czasowo  jak i finansowo, więc odpowiednie planowanie sezonu jest tutaj kluczem. Zawsze na koniec sierpnia siadam przed komputerem i sprawdzam kalendarz turniejów rozgrywanych w Anglii organizowanych przez England Squash (z racji miejsca zamieszkania), potem turniejów organizowanych przez European Squash Federation (ESF), następnie (w tym roku doszły) turniejów Professional Squash Association (PSA), na końcu sprawdzam turnieje organizowane przez Polską Federację Squasha. Myślę, że dla juniorów mieszkających w Polsce pierwsze powinny być te, które dla mnie są ostatnimi oraz turnieje ESF. Analizuję z córką, w których chce zagrać, a które musimy odrzucić i wpisuję wszystko do kalendarza, gdyż będę musiała potem czuwać nad odpowiednio wczesnymi zgłoszeniami na turnieje oraz rezerwacją biletów lotniczych (najczęściej są to loty, choć samochodem i pociągiem też już podróżowała), muszę się też upewnić, że nie straci za wiele w szkole i będzie mogła bez stresu nadrobić zaległości.
A jak to wygląda u Was drodzy rodzice?

W tym samym czasie nie możemy zapomnieć, że squash ciągle powinien sprawiać naszemu dziecku radość, chodzi zarówno o treningi, jak i grę w turniejach oraz oczywiście stronę towarzyską squasha, czyli spotkania z rówieśnikami z innych miast podczas turniejów.

Na koniec rozmawiamy z trenerem, czy jest w stanie poprowadzić nasze dziecko w tym okresie. Trzeba pamiętać, że trenerzy mają swoje specjalizacje i np. level 1 jest dobry do fazy 1, ale faza 2 lub 3 wymaga większych umiejętności trenerskich i większej wiedzy. Tutaj też znów uwaga, czasami trenerzy nie muszą mieć „papierka”, aby trenować juniorów w kolejnej fazie, ale z pewnością muszą mieć doświadczenie, które przełoży się na wiedzę a najlepiej by było, gdyby sami mieli własne doświadczenia z bycia juniorem. Wtedy z pewnością wystąpi większe zrozumienie pomiędzy trenerem a juniorem. Warto sprawdzić jakich to tej pory trener miał juniorów i jak długo jest tym trenerem. Myślę, że każdy trener chętnie pochwali się swoim certyfikatem i swoimi osiągnięciami. Pamiętamy też o tym, że dziecko nie uczy się od ludzi, których nie lubi.

Rolą rodziców w tym czasie jest ciągłe skupianie się na radości z gry naszego dziecka. Nie zapominamy o zwróceniu uwagi na to, żeby zachować równowagę pomiędzy szkołą a sportem. Szkoła jest bardzo ważna a sport może być furtką na np. dobry uniwersytet w przyszłości, lecz mimo naszej wiedzy o tym, to nie powinien być główny cel uprawiania sportu przez nasze dziecko. Już jakiś czas temu rozpoczął się trend rekrutowania dobrych sportowców i zachęcania ich do studiów w Wielkiej Brytanii, ale w chwili obecnej amerykańskie uniwersytety przodują w rekrutacji najlepszych squashystów, zdaje się, że Wielka Brytania pozostała nieco z tyłu.
Życie uniwersyteckie przyniesie wiele niespodzianek, w tym również kolegów i koleżanki z drużyny uniwersyteckiej.

W tym czasie też już wiemy jako rodzice i jako osoby odpowiedzialne za planowanie sezonu, że powinniśmy zapewnić odpowiednie finanse, aby wystarczyło i na treningi i na wyjazdy na turnieje. Jeśli możemy skorzystać z różnych dofinansowań, to korzystamy, ale z mojego doświadczenia wynika, że najlepiej mieć własne zaplecze finansowe, gdyż jest to nasze własne dziecko i w zasadzie nikt inny, oprócz jego rodziców, nie musi być zainteresowany jego rozwojem. Wiemy już też, że decydujemy się świadomie poświęcić dziecku czas, dużo czasu tak naprawdę.
Czasami w rodzinie jest to jedna osoba, która się tym zajmuje a czasami rodzice się zamieniają. Każda rodzina powinna wypracować sobie własny model i zobaczyć co najlepiej dla nich pracuje.

A najważniejsze kochani rodzice, to jest nasze (obojga rodziców) prawdziwe zainteresowanie sportem dziecka. Tutaj naprawdę dokształcamy się w zakresie squashowej nomenklatury albo pytając dziecko co to znaczy albo trenera albo innego rodzica albo czytając przepisy. W momencie, kiedy dziecko zostało „zabakcylowane” squashem trzeba się spodziewać, że zacznie mówić metajęzykiem oraz istnieje prawdopodobieństwo, że zacznie oglądać mecze profesjonalnego squasha na Eurosporcie. W poradniku dla rodzica polecałam kurs sędziowski a teraz może warto dołożyć do tego wiedzę o najlepszych graczach w Polsce oraz na świecie. Jeśli nie macie jeszcze konta na PSA Squash TV lub Eurosportplayerze, to może warto o tym pomyśleć już zawczasu, ewentualnie zaglądać na konto PSA World Tour na Youtube. Wtedy razem z dzieckiem będziecie mogli oglądać najlepszych graczy w akcji a może też przyjdzie moment, kiedy zobaczycie ich na żywo.

Faza 3 „Lata inwestycji”
wiek: 15+

W tym wieku nasze dziecko wybiera jeden sport, choć istnieje możliwość, że zaprzestanie uprawiania sportu
w ogóle, gdyż jest to ten moment, kiedy odkrywa, że rówieśnicy mają życie pozaszkolne a ono ma treningi
(ja zawsze powtarzałam Karinie, że ona często jeździ na imprezy, ale sportowe). Jeśli nasze dziecko wybierze squash,  a my prawie nie wychodzimy z klubu do squasha, to rozpiera nas duma z dobrego gustu i wyboru naszej latorośli. Squash staje się wtedy specjalizacją, ale warto gdzieś tak ok. 14 roku życia, czyli wcześniej, pomyśleć o fitnesie i wprowadzić go wcześniej jako zajęcia uzupełniające squasha. Dobre przygotowanie fizyczne może pomóc w wyborze. W tym czasie dziecko ma postanowienie mocnej poprawy i dołączenia do czołówki seniorów w kraju,  skupia się też na czynniku rywalizacji w sporcie. Dziecko dochodzi do wniosku, że lubi tę rywalizację, gdyż jest ona jednym ze składników sportu, który popycha je do treningów i postępu.

Treningi stają się też bardziej intensywne, przeplatane z fitnesem, jogą, pilatesem, kick-boxingiem (znów elementy wielu sportów), ale squash jest tym sportem nr 1. Już w tym wieku dziecko powinno mieć rozpisany indywidualny program treningowy, w Egipcie piszą go dwaj trenerzy, jeden od squasha a drugi od fitnesu, razem. Trzeba też założyć, że pojawią się niepowodzenia, niechęć, utrata motywacji, czasami spowodowane kontuzją a czasami po prostu faktem, że dziecko poświęca wiele swojego czasu dla sportu podczas, gdy jego/jej rówieśnicy poświęcają ten czas na rzeczy przyjemne/rozrywkę, czyli jak to usłyszałam „mają jakieś życie”.

Na tym etapie może też nastąpić zmiana trenera. Nie jest to spowodowane, że dziecko nie lubi już swojego trenera,  ale obecny trener po prostu już wyczerpał wszystkie możliwości, by pomóc zawodnikowi wejść na następny poziom. W chwili obecnej na stronie England Squash są dwa filmy pokazujące drogę na szczyt Laury Massaro „Warrior” i Nicka Matthew „Becoming the Wolf”, dostępne jedynie dla członków England Squash (przynajmniej na razie), gdzie oboje mówią o rozstaniach z dotychczasowymi trenerami w wieku lat 18 właśnie z powodu kolejnego kroku w górę, którego nie mogli im zapewnić. Dobry trener, bez nadmiernie rozbudowanego ego, nie powinien mieć ani pretensji, ani żalu, że dotychczasowy podopieczny go opuszcza. Wręcz przeciwnie powinien go wspierać i być w kontakcie z przyszłym trenerem. Dzieci, a potem dorośli, nie zapominają komu zawdzięczają swe pierwsze kroki na korcie.

Rodzice powinni już dość dobrze poznać się na sporcie, który zdecydowało się uprawiać nasze dziecko i powinni je wspierać przez cały czas, niezależnie od wygranych czy przegranych.
Na tym etapie jesteśmy w pełni wyposażonym, dobrze działającym centrum logistycznym. W zasadzie już też wskazane jest uprawiać jakiś sport amatorsko, by choć trochę wczuć się w sytuację dziecka na treningu lub w czasie turnieju (wersja dla rodziców, którzy nie uprawiali/uprawiają żadnego sportu). W małym paluszku mamy wiedzę na temat klubów w naszym mieście i poza nim, w których gra nasze dziecko i potrafimy tam dojechać bez nawigacji. Zaopatrujemy dziecko w napoje, apteczkę pierwszej pomocy, ręcznik do wycierania twarzy. Poznajemy też zapewne lekarzy sportowych oraz fizjoterapeutów. Jesteśmy doradcą jak brakuje trenera a dziecko chce naszej pomocy, jesteśmy przewodnikiem po życiu jak pojawiają się niepowodzenia czy utrata motywacji, jesteśmy ramieniem do wypłakania się, ale przede wszystkim jesteśmy rodzicem, który życzy naszemu dziecku jak najlepiej. Mówmy o tym naszym dzieciom i zawsze wydobywajmy nasze dzieci z dołka psychicznego.

Jeśli mamy dwoje lub więcej dzieci uprawiających squasha, to pamiętajmy, że są to różne indywidualności i każde z nich działa inaczej. Na pewno inaczej funkcjonują dziewczyny a inaczej chłopaki. Rodzice rodzeństwa uprawiającego squasha doświadczą rywalizacji pomiędzy potomkami, każdy mecz pomiędzy dziećmi będzie bitwą i nikt nie będzie chciał ustąpić i w której rodzice będą postawienie w sytuacji „nie ma wygranej i nie ma przegranej”. Czasami może jest to zbyt intensywne przeżycie, ale są też plusy. Zdecydowanym plusem jest to, że nie trzeba dzieci wozić w dwa różne końce miasta, bo jedno ma trening squasha a drugie ma koszykówkę. Takie rodzeństwo, gdy pada hasło „to idziemy na squasha?”, po prostu teleportuje się na kort. Wersja zaawansowana rodzeństwa squashowego, to wspólne treningi. Dodam nawet więcej, dla rodzeństw squashowych otwiera się nowa furtka związana ze squashem, gra w debla. Nie wiem czy są Mistrzostwa Europy, ale na pewno są Mistrzostwa Świata, jak dotąd zdominowane przez kraje z Commonwealth’u, ale w Polsce jest trochę grających rodzeństw i wierzę, że i nasz kraj wyśle na tę imprezę reprezentację.

Rodzice też poświęcają swój czas i też tracą na życiu towarzyskim (turnieje stają się imprezami towarzyskimi dla rodziców, kiedy spotykają innych rodziców) w miejscu zamieszkania, często też wożą dzieci innych rodziców, którzy radośnie zaopatrują nas w „zestaw survivalowy rodzica-squashysty”, który przypomina nam o wydarzeniu, przechodzącemu nam koło nosa, ponieważ właśnie w piątek wieczorem lub sobotę rano jedziemy w kierunku np. Częstochowy.

Rodzice zawsze oferują swoje towarzystwo dziecku podczas podróży (nie analizujemy żadnych meczy w podróży!) oraz zamieniają się w menadżera dziecka, kiedy dziecko zaczyna osiągać dobre wyniki. Czasami mogą myśleć, że mogliby na przykład leżeć na plaży na Bali a tymczasem mogą w zasadzie zmienić zawód na zawodowego kierowcę, gdyż tak szybko będą znać trasy po Polsce, ale dziecko ma bakcyla, ma pasję i to zdrową pasję, więc usuwamy w myślach widok plaży i planujemy następny turniej. W tej fazie wiemy, czy dziecko wybrało squasha jako sport nr 1.

Zdjęcia i video clip: archiwum własne

cdn.