Nie znalazłem tłumaczenia słowa”yips” na język polski, w kontekście, w którym będę dzisiaj o nim pisał, więc muszę pozostać przy oryginale. Jeśli nigdy nie spotkaliście się z tym określeniem, to zaraz się dowiecie, co ono oznacza. Jeśli już je znacie, pokażę propozycje psychologów sportu na jego zwalczenie.

Yips – wtf?

Określenie yips wywodzi się z golfa. W roku 1996 golfowy mistrz Greg Norman, nagle i zupełnie niespodziewanie zaczął zachowywać się jak gracze NBA w Kosmicznym Meczu (nomen omen film z tego samego roku, przypadek?), po tym, gdy im kosmici odebrali ich umiejętność: czyli 6 razy z rzędu nie udaje mu się zagrać bardzo prostego uderzenie w dołek. (Całą historię możecie przeczytać tutaj po angielsku).

Eksperci analizujący ten przypadek doszli do wniosku, że był on wynikiem kilku mechanizmów, które zachodzą w naszych głowach.

Po pierwsze, gdy zaczynamy popełniać błędy, zaczynamy zastanawiać się nad podstawowymi odruchami i próbować kierować nimi świadomie, co nie jest dobre. Np. żeby odbić piłkę w określone miejsce kortu, nasz mózg dokonuje tysięcy obliczeń, których sobie nie uświadamiamy. Działa mechanizm, który w skrócie nazywamy koordynacją mięśniowo-myślową lub pamięcią mięśniową. Nie ma najmniejszych szans, żeby nasza świadomość odtworzyła ten proces. Zaczynając myśleć o tym, co i jak robić, tylko pogarszamy sprawę, przeszkadzając działać wyćwiczonym i sprawdzonym mechanizmom.

Po drugie pod dużą presją może dojść do efektu duszenia się. Duszenie to polega na tym, że tak dużo energii poświęcamy na utrzymanie nerwów w ryzach, że zaczyna nam brakować energii do wykonania innych działań, takich jak np. bieganie czy silne zagranie piłki, a w skrajnych przypadkach nawet właściwe uniesienie rakiety.

Ile razy doświadczyliście na korcie yips? Wchodzicie na kort i cała wasza energie skupiona jest na tym, żeby powstrzymać drżenie kolan i skupienie się na piłce lub prowadzicie 10:8 i nagle psujecie serw, prosta piłka leci poza kort, drop w blachę i nie jesteście w stanie myśleć o niczym innym niż o utraconej szansie?

Jak sobie radzić?

Na szczęście dzięki psychologii sportu nie jesteśmy bezbronni. Sposób na radzenie sobie z yips jest wiele, ja dzisiaj skupię się na 2 podstawowych:

  1. Oddziel emocje od taktyki. O wyborze zagrania, o tym, co robić w danej sytuacji na krocie powinna decydować twoja taktyka, nie uczucia (czyli „zagram to, bo tak mi się teraz wydaje”). Dlatego tak ważne jest planowanie gry, żeby w chwilach trudnych nie myśleć o panowaniu nad emocjami, nie próbować świadomie prowadzić ręki, tylko skupić się na taktyce i realizacji przyjętego planu. To nam pozwoli się odprężyć i nie dopuści do duszenia. Zaplanuj sobie, że emocje będą miały miejsce dopiero po ogłoszeniu wyniku. Trenuj takie myślenie.
  2. Nie kalkuluj. Nie daj się swoim myślom zagalopować w pułapkę wyliczania szans i strat. Nie ważne, jaki jest wynik, ignoruj to, ile już ugrałeś, ile możesz stracić, jak dużo lub jak mało zależy od tej konkretnej zagrywki, od całego meczu. Skup się wyłącznie na taktyce i planie na ten mecz. Grasz teraz konkretną piłkę, na której musisz być maksymalnie skupiony. Nie pozwól sobie na żadne destruktory.

Te dwie powyższe rady, jak sami widzicie bardzo proste, wbrew pozorom wcale nie są takie trudne do wdrożenia. Po raz kolejny, jak widać w powyższego artykułu, podstawą wygranego meczu jest planowanie i trzymanie się założonej taktyki.