Ja wiem, że środa zobowiązuje i powinien być test sprzętu, ale potrzebuję chwili oddechu i postanowiłem jakoś uczcić mój setny artykuł na blogu. Co prawda nie wierzę w magię liczb okrągłych i zwykle nie potrzebuję celebracji, ale taka wymówka to dobra okazja, żeby napisać trochę o squashu z innej perspektywy i przy okazji o sobie samym, albo o pracy blogera. Zobaczę co wyjdzie.

Relacje z turniejów squasha i aktualności

Mój pierwszy artykuł na tym blogu ukazał się 7 marca 2017 i był mało popularny. Gdybym tylko miał czas, to bym go poprawił w kilku (właściwie to bardzo wielu) miejscach, ale szkoda czasu na prehistorię, do której już pewnie nikt nie zajrzy.

Ten pierwszy artykuł był relacją z turnieju PSA i to jedna z moich ulubionych kategorii, choć nie jest waszą ulubioną (zgaduję na podstawie liczby wejść). Inny problem z relacjami jest taki, że trzeba im poświęcić sporo czasu: na oglądanie meczy, śledzenie notatek medialnych i podpytywanie samych zawodników. Jak sami widzicie same fajne zajęcia, niestety nie chcą się zrobić same. Dobra relacja z turnieju to 2-3 dni pracy pod warunkiem, że obejrzy się tylko wybrane mecze. Nie da się tego robić dobrze i regularnie, jeśli nie chce człowiek wylecieć z pracy i rozwieść się z żoną (a nie chcę, choć tę pierwszą właśnie zmieniam).

Ciekawostki związane ze squashem

Mój czwarty artykuł dotyczył interaktywnego kortu na lotnisku. Ciekawostki ze świata squasha, to bardzo wdzięczna kategoria dla autorów, bo zawsze fajnie dzielić się z innymi nowinkami lub ciekawymi artykułami, które akurat wpadły nam pod oczy. Łatwiej też je pisać, bo większość materiału odszukuje się w internecie i trzeba tylko to przetłumaczyć i zgrabnie zredagować.

Niestety, artykuły takie nie spadają z nieba, trzeba mieć sporo czasu, żeby w zalewie informacji wszelakich, mniej lub bardziej powiązanych ze squashem, wyłuskać coś ciekawego i wartego dłuższej uwagi. Czasem ma się szczęście i rafia się na reklamę na lotnisku, a czasem przy okazji czytania o innych hobby trafia się na zalążek pomysłu – tak było w przypadku artykułu o kortach na statkach, a w szczególności Titanicu.

Jeszcze wdzięczniejsze są wywiady z zawodnikami. Niestety, gdy nie ma się czasu jeździć na turnieje, ciężko się z zainteresowanymi umówić na wideo rozmowę w terminie, który będzie odpowiadał obu stronom. Przygotowanie do wywiadu, to też kilka godzin pracy, na przejrzenie wcześniejszych wywiadów (przeczytanie lub obejrzenie), ułożenie właściwej listy pytań i przygotowanie strategii rozmowy. Po wszystkim trzeba jeszcze więcej czasu, żeby całość spisać i przetłumaczyć, przy okazji redagując. Szczęśliwe większość graczy nie ma menadżerów, którzy żądają autoryzacji wersji angielskiej przed publikacją i później jeszcze potwierdzonego tłumaczenia na język polski, ale nadal bez wyjazdu i spotkania face to face jest to prawie niemożliwe.

Poradniki

Jako aktywny gracz, który cały czas próbuje się szkolić i rozwijać, muszę trafiać na materiały, które stają się swoistymi poradnikami. Napisanie dobrego artykułu z poradami, choć może wydawać się proste, jest niezłym wyzwaniem. Trzeba dobrze przemyśleć do kogo taki artykuł jest kierowany, bo przecież innych informacji oczekuje gracz doświadczony, a inaczej trzeba pisać do osoby zaczynającej przygodę ze squashem.

Artykuły takie, gdy już się je zacznie, piszą się same, więc trzeba sporo pracy redakcyjnej, żeby je skrócić do formy odpowiedniej do bloga, a jednocześnie przekazać jakąś spójną i czytelną wiadomość. To z poradników najczęściej powstają serie artykułów, własnie dlatego, że gdy już zacznie się pisać, to szkoda kończyć, a po wszystkim okazuje się, że powstał fajny elaborat, który na bloga nie nadaje się zupełnie i dopiero z niego tworzy się kilka, powiązanych ze sobą tematycznie artykułów.

Poradniki potrafią zrujnować życie rodzinne, gdy się człowiek wieczorem rozpisze i za późno idzie do łóżka, ale to temat na inną okazję.

Mój pierwszy artykuł poradnik, zapoczątkował kilka serii, niektóre z nich trwają do dzisiaj, inne (szczególnie kulinarna) chwilowo się zakończyły, ale jeszcze będą reaktywowane, bo się do nich przywiązałem i cyklicznie wracają do mnie pomysły z nimi związane.

Testy sprzętu

Właśnie sobie uświadomiłem, że to najtrudniejsza kategoria artykułów, z którą przyszło mi się zmierzyć. Z jednej strony artykuły te dają okazję do przetestowania przeróżnego sprzętu i zapoznania się z nim, na co prywatnie nie miał bym: czasu, ochoty, motywacji, pieniędzy; ze strony drugiej im więcej sprzętu się przetestowało, tym trudniej o obiektywizm i świeże spojrzenie.

Najgorsza możliwa podkategoria, to testy rakiet. Po pierwsze nie ma takiej możliwości, żebym pamiętał jak mi się grało rakietą, którą testowałem przed rokiem, pomimo notatek, które sobie zostawiam. Po drugie, ponieważ cały czas się rozwijam jako gracz, nawet ten sam sprzęt po kilku miesiącach mogę oceniać zupełnie inaczej, nawet pomimo przyjętych standardów do określenia kluczowych parametrów. Po trzecie jest wiele zmiennych chwilowych, które trudno wyeliminować (pory roku, moja kondycja psychofizyczna, itd.), a które mają wpływ na moje postrzeganie sprzętu, a każda ocena jest skażona subiektywną oceną testera.

Ekwipunek squash

Każdy taki test, to kilka godzin na korcie, w czasie których zamiast skupić się na przyjemności gry lub treningu, trzeba swoją uwagę kierować na sprzęt i wszystko co z nim związane. Kurcze to gorsze niż etat w korporacji, chyba muszę dogłębnie przemyśleć mój pomysł na życie :D.

Rafał ma fajny pomysł jak temu zaradzić (wyeliminować wiele zmiennych związanych z testami), ale to wiąże się z moją wycieczką do Krakowa na cały dzień (co najmniej), a może nawet dłużej i to cyklicznie. Możecie to sobie wyobrazić: wytłumaczyć żonie, że jadę na cały dzień na kort i to nawet nie będzie to turniej, potem będę siedział (przy bezalkoholowym oczywiście) i dyskutował o sprzęcie i squashu do późnej nocy, a ona co? „Ma zostać sama w domu w tym czasie?” Każdy możliwy scenariusz takiej rozmowy, to tylko inny wariant horroru. Eh, ciężkie życie pasjonata.

Konkurs

I na koniec szybki, łatwy konkurs dla wszystkich naszych czytelników. Nagrodą będą koszulki z logo „PanSquash.pl”.  Zasady konkursu (termin do końca lutego):

  1. Dla osób nie korzystających z Facebooka – napiszcie w komentarzu, który z moich artykułów podobał się wam najbardziej lub najmniej i dlaczego (termin do końca lutego). Zwycięzce wybierze nasze kolegium redakcyjne, kierując się zupełnie subiektywną oceną (próby pochlebstwa i łapówkarstwa automatycznie dyskwalifikują z konkursu).
  2. Dla osób korzystających z Facebooka – polubcie (paluch w górę, serduszko lub uśmiech)  lub udostępnijcie nasze udostępnienie tego artykułu na FB i w komentarzu podajcie link do mojego artykułu, który podobał się wam najbardziej. Zwycięzcę wybierzemy w drodze losowania.

W każdej kategorii przewidujemy 1 nagrodę na 100 uczestników, ale zastrzegamy sobie prawo zmiany tej ilości zależnie od liczby zgłoszeń – o ewentualnych zmianach będziemy was informować na bieżąco.