Trening: szlifowanie techniki vs nauka przez grę

Dzisiaj temat kontrowersyjny, którym od kilkunastu lat zajmuje się środowisko trenerskie. Zapoczątkowali go praktyczni trenerzy tenisa, którzy dostrzegli pewien problem, polegający na tym, że mistrzowie tej dyscypliny pojawiają się w sportowym wieku przedemerytalnym. Wysunęli kilka hipotez, które z kolei trafiły na biurka teoretyków treningu i okazało się, że faktycznie problem istnieje. Hipotezy wydają się zasadne, proponowane zmiany mają szansę przynieść sukcesy. I jak to z nowinkami tenisowymi bywa, znalazł się ktoś, kto przeniósł tematykę na parkiety.

Zacznę od początku, czyli jako to drzewiej bywało, choć dla wielu z nas jest to nadal chleb powszedni. Konkretnie chodzi o nie kończące się granie driveów (przepraszam za ten makaronizm, ale nie znam lepszego, polskiego określenia na drive lub line):

Jako że squash jest grą techniczną, podobnie jak tenis, trenerzy wyszli z założenia, że najpierw trzeba dobrze opanować technikę, zanim przejdzie się do grania meczowego, nauki taktyki i często zupełnie zapominali o psychice (bo sportowiec musi być twardy i basta).

W tym momencie pojawia się pierwsze pytanie: która technika jest tą poprawną lub najlepszą?

https://youtu.be/scPwbY_n5v0

Jako ludzie jesteśmy różnie zbudowani, mamy różne predyspozycje, itd. Jednak po rozłożeniu squasha na części pierwsze okazało się, że pewne elementy gry są optymalne i warto je utrzymać i rozwijać, bo to daje wymierne korzyści. Więc, choć na powyższym filmie widzimy wiele sposobów tego samego odbicia, to jednak wszystkie one mają pewne cechy powtarzalne, które stanowią kanon techniki squasha.

Po rozłożeniu całej gry na takie składowe i wybraniu rozwiązań optymalnych, powstała szkoła trenowania oparta na perfekcyjnym wyćwiczeniu tejże techniki, a później poskładaniu jej w całość. I tu dochodzimy do problemu z akapitu pierwszego, który zaistniał w tenisie: tak perfekcyjnie wytrenowany zawodnik potrzebował kilku lat grania w turniejach, żeby nauczyć się strategii od bardziej doświadczonych przeciwników, poskładać sobie swoje umiejętności techniczne w całość i nabyć odpowiedniej odporności psychicznej.

I tak wróciliśmy do problematyki poruszanej w sportowej pizzy. Każdy dobry sportowiec musi dbać o równomierny rozwój we wszystkich trzech aspektach: psychiki, techniki, kondycji;  jeśli chce dotrzeć na szczyt i tam się utrzymać. Żeby uczyć sportowców tego od samego początku zaproponowano zupełnie nowe podejście: nauki bazującej na grze (ang. ?game based approach?).

Podejście to zostało opracowane przez ACE (Advanced Couching Education) na podstawie prezentacji Wayna Eldertona, przedstawionej w 2002 roku na konferencji trenerów tenisa. Jego orędownikiem i wielkim propagatorom w środowisku squashowym jest Tom Bacon.

Podejście do treningu oparte na grze, składa się z czterech kluczowych elementów:

  1. Zachowaj perspektywę całej gry.

?Squasha się gra? (to nie tylko odbicia), trzeba o tym zawsze pamiętać. Układając treningi, czy projektując poszczególne ćwiczenia trzeba pamiętać, że nie chodzi o to, żeby wyuczyć się ich perfekcyjnie dla idei, tylko mają być one narzędziem do zwycięstwa. Oznacza to m.in., że nawet trenując podstawy, trzeba je traktować jako część gry i nie dopuszczalnym jest, że uczeń odpuszcza niektóre piłki (bo np. były niedokładnie obite przez trenera, albo źle się do niej złożył), bo wejdzie mu to w nawyk, którego korekta zajmie wiele godzin lub nawet tygodni, gdy w końcu zacznie grać mecze. Kiedy jest taka okazja, powinien nawet zaatakować, zamiast zagrać kolejnego drivea.

Dodatkową korzyścią z takiego podejścia jest wyższa motywacja trenujących i podtrzymanie lub nawet rozbudzenie radości z grania.

  1. Taktyki uczy się równolegle z techniką lub nawet wcześniej.

W podejściu tradycyjnym najpierw uczono techniki, a dopiero po opanowaniu odbić przechodzono do składania jej w całość i budowania taktyki. W nowym podejściu elementy taktyki są integralną częścią techniki, więc nie uczy się grania odbić w kwadrat serwisowy z środka kortu, czy grania piłek do trenera, ale wprost przeciwnie: nawykiem ma być granie tam, gdzie nie ma przeciwnika, ze środka się atakuje, a do drivea to trzeba się przebiec w odpowiedni narożnik kortu, oczywiście z punktu „T’.

  1. Taktyka ma być oparta na technice.

To duża mentalna zmiana: taktyka staje się ważniejsza od techniki, nie oznacza to jednak, że z tej drugiej należy zrezygnować. Trzeba tylko pamiętać, że nie ma jednej uniwersalnej techniki dla wszystkich, jak już pisałem na wstępie, uniwersalne są pewne optymalne zasady, których trzeba się nauczyć, ale detale mogą być różne dla różnych graczy (np.: co z tego, że Golan ma perfekcyjną technikę, skoro nigdy nie będę w stanie tak się złożyć to uderzania jak on. Owszem powinienem doskonalić  swoje odbicie w tym kierunku, ale osiągnę więcej korzyści, jeśli zacznę pracować nogami jak Gaultier, bo mój sposób grania i budowa ciała są podobne do jego).

  1. Trenuj sytuacje (nie odbicia).

Chodzi o to, żeby w czasie treningu tworzyć takie sytuacje, które nie tylko będą rozwijały technikę, ale równolegle będą rozwijały obserwację i podejmowanie decyzji (patrz: Tost z jajkiem sadzonym). Zamiast nudnego wałkowania tych samych odbić z tej samej pozycji, proponuje się m.in. odbicia łączone, czyli np.: skrót po bost i inne podobne zagrania, które można zaobserwować w grze. Proponuje się prostą strukturę dla trenerów:

  1. Zagraj z zawodnikiem wybraną sytuację. Przeanalizuj, jakie umiejętności mogą pomóc zawodnikowi w poprawieniu skuteczności w tej sytuacji.
  2. Ćwicz powyższe umiejętności (mogą to być: technika, taktyka, kondycja, psychika).
  3. Wdróż ćwiczenia do sytuacji początkowej.

Takie podejście, nie dość że przyspieszy rozwój zawodnika, to dodatkowo pozwala na jego całościowy rozwój i bardzo pozytywnie wpłynie na jego motywację.  Trening sytuacji jest tak ważny, że poświęcę mu osobny wpis.

Długi tekst, ale  mam nadzieję że warto było dotrzeć do końca. Jeśli masz trenera, zachęć go do powyższej lektury. Jeśli sam jesteś trenerem, to zachęcam do bliższego zapoznania się z tematem. Jeśli sam dbasz o swój rozwój, to mam nadzieję, że wiesz co robić.