Z dniem 29 czerwca zakończył się sezon 2018/2019 w polskim squashu.
Czerwiec jest miesiącem w którym rozegrane zostają najważniejsze zawody, czyli Indywidualne Mistrzostwa Polski oraz Drużynowe Mistrzostwa Polski. W tym roku organizatorem obydwu imprez był Wrocław Squash Club.

W IMP mieliśmy do czynienia ze zmianą pokoleniową.

Tytuł zdobył Filip Jarota, który wywalczył go w dniu swoich osiemnastych urodzin, dokładając drugi puchar mistrzowski, po wcześniejszym sukcesie w IMP juniorskim (kategoria BU19).

W finale seniorskim spotkał się z innym „młodym” Adamem Pełczyńskim. Panowie potwierdzili tym samym – już bezpośrednio twardymi wynikami – zasadność powołania ich do kadry narodowej, która niedawno przeszła rewolucję i postawiono w niej na młody zespół bez doświadczenia, ale z dużym potencjałem.
Przy tym ostatnim wydarzeniu było dużo kontrowersji, ale wygranie dywizji III i awans do dywizji II w europejskich rozgrywkach oraz zajęcie topowych miejsc w IMP pokazało, że był to doskonały ruch.

W damskim squashu również młodość – i to po raz drugi – mistrzynią została Karina Tyma – nastolatka, a jakże, a za nią kolejne z młodej sztafety Natalia Ryfa i Magda Kamińska. Nadmieńmy, że Karina dołożyła mistrzostwo Polski do mistrzostwa Europy U19, które wywalczyła, w tym roku w Pradze.

W DMP we Wrocławiu tytuł zgarnęła po raz kolejny warszawska Kahuna , która w finale pokonała Dunlop Sport Squash Team.

U pań tytuł powędrował do 11 Punkt Girl Crew, które wygrały finał z bydgoskim Squashpointem. Tym samym drużynowo Natalia Ryfa wzięła rewanż na Karinie Tymie, chociaż panie nie spotkały się w bezpośrednim starciu, ale najcenniejszy medal zabrała ze sobą Natalia.


Samo DMP to od lat święto squasha w Polsce, a to za sprawą fantastycznych zawodników z czołówki PSA, którzy co roku zasilają polskie ekipy w finałowym turnieju. Dotychczas mogliśmy podziwiać takie tuzy jak: Gregory Gaultier, Nick Mathew, Miguel Rodriguez, James Willstrop, Cameron Pilley, Laurens Anjema, Borja Golan.
W tym roku nie było, aż tak magicznych nazwisk, ale Daryl Selby (#19 PSA) Raphael Kandra (#26) Lukas Serme (#35) oraz młodziutki mistrz Europy juniorów Victor Byrtus też umieją w squasha i było na co popatrzeć.

Podsumowując:

Sezon 2018/19 obfitował w masę niespodzianek.

Niewątpliwie największa z nich to Filip Jarota jako nowy król na tronie polskiego squasha. Zrobił to z dziką kartą i w fantastycznym stylu, a zbieg okoliczności jakim było obchodzenie urodzin właśnie tego dnia, kiedy wręczano mu berło, jest iście tabloidową, romantyczną historią.

Suspensem w przeddzień finałów IMP była również rezygnacja obecnego zarządu PZSQ – który od jakiegoś czasu miał dość „trudne” relacje ze środowiskiem graczy i klubów.

Sportowo sezon 2018/19 był doskonały.

Organizacyjnie idą zmiany… zapowiadają się ciekawe czasy. Mamy nowy zarząd Polskiego Związku Squasha, młodą ogrywającą się na świecie kadrę i przede wszystkim sam związek squasha, co daje duże możliwości rozwoju dyscypliny i wsparcie dla kolejnych juniorskich pokoleń.

CDN 2019/20.

Fotografia: Andrew Rodzin