Czy warto mieć popisowe zagranie, jak z niego korzystać i na kim się wzorować?
Czym jest i jak z niego korzystać?
Chodzi o „signature shot”, ja przetłumaczyłem to jako popisowe zagranie, tłumaczenie dosłowne to raczej zagranie – podpis. Czyli zagranie, które jest charakterystyczne dla danego zawodnika i opanował je prawie do perfekcji.
Zacznę od końca, czyli ostrzeżenia. Nadużywanie jednego zagrania prowadzi do tego, że przeciwnicy nauczą się je bronić lub wykorzystywać przeciwko nam. Cała sztuka polega na tym, żeby użyć go we właściwym, najlepiej krytycznym, momencie zaskakując przeciwnika.
Sam mam w klubie kilku zawodników, którzy mają takie swoje popisowe zagrania, ale… W ich przypadku owo zastrzeżenie sprowadza się do ich postawy. Przygotowanie do ich popisowego uderzenia, jest tak oczywiste, że nie sposób to przeoczyć i można odpowiednio szybko przygotować się na odbiór. Tym czasem powinno się owo zagranie zaczynać od pozycji, jak do każdego innego uderzenia.
Na kim się wzorować?
Poprawnych odpowiedzi mamy wiele, ja mogę tylko podpowiedzieć, żeby rozwijać i trenować, to w czym jesteśmy dobrzy. Wymyślić coś lub posłuchać rady trenera lub podpatrzeć jak to robią zawodowcy. I teraz skupię się na tym ostatnim pomyśle.
Zacznę od Amr Shabana. To emerytowany już zawodnik z Egiptu, który był i nadal jest dla mnie wzorem w squashu (nie tylko dlatego, że obaj jesteśmy leworęczni). Popisowe zagranie Mistrza (komentatorzy nadali mu przydomek Maestro) nazwano „łamacz nadgarstka”. Polegało ono na wykończeniu uderzenia zgięciem nadgarstka, co powodowało posłanie piłkę w zupełnie innym kierunku, niż się przeciwnik spodziewał:
Kolejna propozycja, to „uderzenie pantery” w wykonaniu Camille Serme. Od niej samej wiem, że na początku były to przypadkowe zagrania sytuacyjne, ale gdy tylko trener dostrzegł w nich potencjał, to zaczęli je regularnie trenować i poprawiać. Popatrzcie sami (bo szkoda słów na nieudolną próbę opisania):
Kolejny przykład, na którym sam się wzorowałem, to James Willstrop i jego long-drop. Inne charakterystyczny zagranie dla Jamesa to jeszcze wiatrak (okrążenie piłki rakietą, w celu udawania zagrania) podpatrzmy long-dropa:
Kolejne popisowe zagranie, to też drop, „zabójczy drop” Karim Abdel Gawad („Asassin’s drop” to taka gra słów, nawiązująca do jego ksywki „Bayby Face Assasin”):
Na liście nie mogło zabraknąć Simona Rosnera, ale tłumaczenia tego co wymyślimy komentatorzy dla jego zagrania nawet nie próbuję się podjąć (ktoś ma jakieś dobre pomysły?). Jeśli będziecie oglądać relacje z turnieju Manchester 2020, to zwróćcie uwagę, jak wielu zawodników gra podobne dropy (choć bez charakterystycznego dla Simona wyskoku):
Ma liście charakterystycznych zagrań znajdzie się też „Cannonball Drop”, czyli kolejny drop, tym razem w wykonaniu Miguela Rodrigueza (Cannonball czyli kula armatnia, to jego ksywa):
Na koniec moich propozycji Mohamed El Shorbagy i jego „Beast Tweener”. I znów nieprzetłumaczalna gra słów, bo Beast to ksywka nadana Mo przez komentatorów, a „tweener” oznacza kogoś pomiędzy (jakimś wiekiem, jakąś pozycją), ale również osobę nijaką. A zagrania Bestii są właśnie takie trochę nijakie, pomiędzy nogami:
Czy warto mieć swoje zagranie?
Pewnie że warto. Bo to dodatkowa frajda w czasie treningów. Miła odmiana od rutyny, która sprawia przyjemność i daje dodatkowej motywacji do rozwoju. Warto nauczyć się więcej niż jednej sztuczki, bo to z kolei pomaga wygrywać.
No i nic nie podnosi tak motywacji, jak dopieszczone ego. Te ostatnie perfekcyjne dopieszczają piski widowni, szał cheerleaderek, plucie kawą w mikrofon komentatorów, osłupienie przeciwnika, po każdym naszym udanym popisowym zagraniu 😉