Wbrew pozorom, to jedno z najtrudniejszych wyzwań w squashu. Wielu graczom wydaje się, że patrzą na przeciwnika, ale tak prawdę niewiele widzą.

Gdzie patrzeć?

W ramach szybkich porad, pisałem o tym, żeby patrzeć na piłkę, a dzisiaj piszę o tym, żeby patrzeć na przeciwnika. Pewnie wielu się zastanawia, jak to pogodzić (albo czy wszystko ze mną w porządku)? Takich pozornych niekonsekwencji jest więcej, ale o tym za chwilę.

Fot. Squash Korona

Oczywiście patrzymy na piłkę, ale w chwili gdy przeciwnik ją zagrywa patrzymy na niego. W chwili odbicia, z piłki niewiele wyczytamy, tylko tyle że została lub nie została odbita. Dopiero w trakcie jej lotu w kierunku przedniej ściany kortu nasz mózg przeliczy jej prawdopodobną pozycję. Patrząc na zawodnika, zobaczymy jego zamach, postawę, prowadzenie rakiety i nasz mózg szybciej przeliczy potencjalną pozycję piłki. Zyskujemy cenne ułamki sekund.

Jak patrzeć

Wielu zawodników niby patrzy się na przeciwnika, ale tak naprawdę niewiele widzi. Powodów może być kilka. Po pierwsze brak doświadczenia (ogrania). Jeśli nasz mózg nie ma jeszcze niezbędnej bazy wiedzy, na nic mu przyjdzie widok odbijającego przeciwnika. Nie ma jeszcze doświadczenia, jak z tej wiedzy korzystać, jak obliczyć potencjalny lot piłki. Jedyne rozwiązanie, to grać, grać, grać z jak największą liczbą przeciwników.

Po drugie patrzymy, ale nie rejestrujemy. Sytuacja ta jest szczególnie widoczna gdy zawodnicy są już zmęczeni. Wówczas bardzo często, automatycznie odwracają głowę w stronę przeciwnika, ale nie są w stanie się skupić na nim. Patrzą, ale nie widzą. Jedyna rada, to trenować świadomą obserwację przeciwnika. To musi być nasz odruch, który nie zaniknie nawet w czasie największego zmęczenia na korcie. Trening taki jest stosunkowo prosty: patrzymy na każdego z kim jesteśmy na korcie w chwili gdy odbija piłkę (czy to jest trener, czy nasz przeciwnik w meczu towarzyskim lub treningowym).

Po trzecie tylko się oszukujemy, że patrzymy lub w ogóle nie patrzymy. Takich zawodników łatwo rozpoznać na kortach, bo w chwili odbicia piłki przez przeciwnika patrzą się na przednią ścianę lub nawet lekko obracają głowę, próbując złapać przeciwnika kątem oka. Patrzenie kątem oka nie działa, z tego powodu, że nasze oczy są wykształcone tak, że kątem oka świetnie złapiemy ruch, ale nie zobaczymy jego szczegółów (podziękujcie ewolucji i drapieżnikom polującym na naszych przodków).

Zatem idealnie jest, jeśli stoimy w „T”, nasze ciało jest ustawione równolegle do przedniej ściany, a głowa skręcona tak, żebyśmy mogli widzieć w jaki sposób przeciwnik odbija piłkę.

Zwody i czekanie na piłkę

Patrzenie na przeciwnika świetnie komponuje się z cierpliwością na korcie, niestety może się wydawać, że nie do końca łączy się ze sztuką przewidywania.

Niestety opisana przeze mnie w 2017 roku sztuka przewidywania, to wyższa szkoła squasha. Zakłada ona między innymi, co nie zostało wprost napisane w artykule, że jesteśmy w stanie ocenić, czy możemy zaryzykować przewidywanie, czy raczej powinniśmy cierpliwie poczekać na odbicie. Prawidłowa ocena jest naprawdę trudna i często nie udaje się nawet zawodowcom.

Parada zmyłek i przewidywań

Warto próbować i uczyć się różnych zagrań i sztuczek na korcie, bo to zawsze jest fajne. Zawodnikom mniej zawansowanym zalecam raczej obserwację i cierpliwość, szczególnie w meczach ligowych lub turniejowych.