W dzisiejszym artykule zebrałem garść informacji na temat tego, czym jest masaż sportowy, czy daje jakieś korzyści i dlaczego nie jest tym samym co fizjoterapia.

Czym jest masaż sportowy?

Masaż sportowy to bardzo intensywna forma masażu. Jest znacznie silniejszy od masaży rehabilitacyjnych, o relaksacyjnych nie wspominając. Jeśli nie wiecie, czy mieliście kiedyś taki masaż, to znaczy, że go nie mieliście. Ja zafundowałem sobie (no dobra, żona mi zafundowała) taki raz w życiu. Łzy same mi pociekły parokrotnie, a potem przez tydzień miałem posiniaczoną całą górną część ciała. Nidy wcześniej w życiu nie byłem tak kolorowy.

Ten bardzo intensywny masaż trwa ok. 20 minut i robi się go na określone partie ciała, a właściwie zestawy mięśni. Z czasem organizm się trochę przyzwyczaja i kolorowanki na ciele przestają występować, ale ból pozostaje. Po takim masażu zarówno pacjent, jak i masażysta są spoceni i zmęczeni. Z tą różnicą, że to pacjenta boli i jeszcze musi za to zapłacić 🙂

A na koniec okazuje się, że całe to poświęcenie jest na marne. Meta analiza (to najbardziej wiarygodne badania naukowe, bo zbierają dane z różnych badań, porównują wyniki i korzystają z największej liczby danych) z 2020 roku (link do badania: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7228568/) mówi jasno: masaż sportowy nie poprawia osiągów sportowych. Sprawdzono 29 badań, przeprowadzonych na 1012 uczestnikach i okazało się, że masaż ten, nie poprawia siły, skoczności, szybkości sprintu, wytrzymałości, nie ma wpływu na odczuwanie zmęczenia, ale masaż wiązał się z niewielką, ale statystycznie istotną poprawą elastyczności i łagodzeniu DOMS (już chyba nie muszę przypominać, że chodzi o coś, co jeszcze do niedawna nazywało się „zakwasami„).

Zatem fizjoterapia

O różnych rodzajach fizjoterapii, postaram się napisać przy różnych innych okazjach. Dzisiaj skupię się wyłącznie na masażu. Jak wynika w powyższego badania, masaż ma wpływ na poprawę elastyczności i DOMS i nie trzeba do tego katować się masażem sportowym. Zasadniczo polecam różne formy masażu, bo to odpręża, a jeśli do tego udacie się do fizjoterapeuty, to pomoże wam poprawić jakość waszego funkcjonowania. Jeśli regularnie uprawiacie sport, to prawie na pewno w waszym organizmie zaczęły się jakieś zmiany, które z czasem odbiją się na waszej sprawności (jeśli to jeszcze się nie stało), więc warto korzystać z usług fachowca, zanim te zmiany staną się uciążliwe lub bolesne, by w końcu zaowocować poważną kontuzją.

Sprawny fizjoterapeuta jest w stanie przetestować wasze zakresy, rotacje, napięcie mięśniowe itp. (sami też to możecie zrobić, jest wiele poradników na ten temat), a następnie doradzić jak naprawić problemy, które wykryje. W trakcie masażu dodatkowo znajdzie miejsca problematyczne (spięte mięśnie, stany zapalne itp.), które pomoże poprawić lub zaleci właściwą diagnostykę. Jeśli przychodzicie do fizjoterapeuty z problemem, to warto mieć wcześniej przygotowane wyniki odpowiednich badań (np. USG, wynik rezonansu), które po pierwsze powiedzą mu jaki problem jest do rozwiązania, po drugie będzie w stanie efektywnie dobrać metody, które będą skutecznie i nie będą stanowiły zagrożenia dla waszego zdrowia.

Zdarza się tak, że do fizjoterapeuty przychodzi pacjent bez diagnozy, z bólem i oczekuje cudu. I wiecie, że jak się uprze, to go dostanie? Na chwilę, ale jednak. Trochę na nieszczęście, nasz organizm tak działa. W uroszczeniu: masaż poprawi ukrwienie w okolicach bolącego miejsca. W konsekwencji takie miejsce może na chwilę przestać boleć lub boleć mniej, a drobne dolegliwości mogą ustąpić, szczególnie przy regularnych zabiegach. Tak zresztą mniej-więcej masaże pomagają na DOMS. A owo nieszczęście wynika z tego, że pacjenci biorą taką chwilową poprawę za lek i myślą, że masaż to jakaś magia, która wyleczy im wszystko. Niestety tak to nie działa przy poważnych problemach.

Jak często korzystać z fizjo?

Ja bym powiedział: tak często, jak portfel na to pozwoli. Mój fizjoterapeuta pomógł mi już kilka razy (zresztą nie tylko mi, bo dziękował mu np.: Adam Małysz), ale o Marcinie i jego gabinecie napiszę przy okazji artykułu o fizjoterapii dla graczy squasha. Najczęściej chodzę do niego, gdy mam jakiś problem, że którym sam sobie nie radzę, czyli coś z plecami lub barkami, albo gdy dopada mnie kontuzja — wtedy jestem u niego kilka razy w tygodniu. Jeśli nic specjalnego się nie dzieje, to najchętniej wpadałbym na stół raz w tygodniu, ale z tym różnie bywa ze względu na inne zobowiązania i ograniczenia czasowe, no i jego zawsze zapchane grafiki. Na szczęście mam sporo sprzętu, który częściowo mi Marcina zastępuje i o tym też niedługo napiszę, bo niektóre z tych urządzeń czynią cuda (w ograniczonym zakresie oczywiście).

Wszystkie zdjęcia z tego artykułu należą do https://www.deluxus.pl/ i publikujemy je za zgodą właściciela.