Wielu z nas boryka się z brakiem czasu. Gdy już się uda nam wyrwać na kort, chcemy ten czas wykorzystać jak najlepiej – zwykle grając z przeciwnikiem. Czasem jednak warto wybrać się samemu, żeby poćwiczyć lub zwyczajnie akurat nie ma z kim zagrać. Co wtedy robić? O tym właśnie będzie dzisiaj.
Co jest najważniejsze?
„Najważniejsze w życiu jest stanąć twarzą w twarz ze swym największym wrogiem, ujrzeć jego krew wsiąkającą w ziemię i usłyszeć lament jego kobiety.” Też fajnie, ale dalej już będę pisał tylko o tym co najlepsze nie koniecznie najważniejsze 😉
Pamiętacie Coacha Phillipa (to ten od bicia rakordu Guinnessa w grze w shuash)? Jego zdaniem najlepszym ćwiczeniem dla jednej osoby na korcie jest odbijanie piłki pomiędzy ścianami bocznymi kortu:
Ćwiczenie to daje wiele korzyści: to najlepszy sposób, żeby w krótkim czasie wykonać maksymalną liczbę odbić, od razu dostajemy informację zwrotną, szczególnie gdy coś robimy źle, ćwiczymy refleks, nabywamy nawyków, które będziemy wykorzystywać w czasie gry. Może szpan mniejszy niż przy ósemce, ale nauczcie się obijać pod nogą albo za plecami (tali poziom super ekspert) i wszyscy w klubie przykleją się do szyby kortu, na którym trenujecie – chyba, tak zgaduję.
Czego potrzebujemy?
Niestety, nie jest o ćwiczenie dla zupełnie początkujących. Zanim do niego dojdziemy, musimy opanować odbicia forhend i backhand. Nie da się inaczej. Próbując wykonywać to ćwiczenie bez umiejętności podstawowych odbić, nie tylko narazimy się na frustrację i zniechęcenie, ale, ale jest też duże ryzyko, że nauczymy się złych nawyków, które później ciężko będzie wyplenić.
Poza rakietą i kortem, potrzebujemy również piłki treningowej (z niebieską kropą lub przynajmniej z czerwoną). Na etapie ćwiczeń i uczenia się ciężko będzie nam dogrzać piłkę.
Na początek warto też skorzystać z pomocy trenera lub choćby jakiegoś sprzętu do nagrywania. Oczywiście doświadczony trener byłby najlepszy. Bo od razy poprawi nasze błędy i zwróci uwagę na szczegóły. Gdy go nie mam pod ręką, to nagrywajmy nasze poczynania i sami siebie sprawdzajmy na filmie.
W końcu zaczynamy
Zaczynać można na wiele sposobów, ja proponuję wam podążać ścieżką jasnej strony mocy, która jest dobrze opisana i nawet sfilmowana. Kolega z Kanady, który podobnie jak ja zainspirował się Phillipem, rozebrał ćwiczenie na czynniki pierwsze i nagrał serie filmów, które poprowadzą was krok po kroku do perfekcji.
W tym tygodniu proponuję wam ćwiczenia do poziomu 3 z dwóch powodów: tydzień powinien wam na to wystarczyć, tylko tyle filmów zdążyłem przetłumaczyć.
Przed nami 5 filmów do przerobienia na korcie. Tu przykra wiadomość: od samego patrzenia nie nauczycie się nic, co przyda się na korcie w czasie gry. Jeśli jednak chcecie jeszcze chwilę zostać w wygodnych fotelach, to wykorzystajcie ją na wizualizację… i jazda na kort.
Zaczynamy od prostych odbić, które powtarzamy 25 razy i przechodzimy do kolejnego filmu, do którego link pojawia się na końcu filmu:
Pamiętajcie o tym, żeby cały czas pracować nogami no i trafiać w piłkę, co nie zawsze jest łatwe, gdy myślimy o nogach, postawie, patrzeniu na piłkę, trzymaniu głowy nieruchomo (ale nie za długo) i takich tam „technikaliach”.
I tak, aż dojdziemy do ostatniego zadania na ten tydzień, czyli poprawnych odbić pomiędzy ścianami:
Pamiętajcie, że na tym etapie nie liczy się szybkość, ważniejsze jest skupienie się na jakości wykonywanego ćwiczenia.
W następnym odcinku, pójdziemy jeszcze dalej, aż do celu, którym jest odbijanie piłki pomiędzy ścianami tak, żeby nie dotykała parkietu.
Jeśli jesteś na to gotów, zapraszam do części drugiej (link).