Zadajecie sobie pytanie: dlaczego przegrywam z graczem, który wydaje się być gorszy ode mnie? Jeśli tak, to koniecznie przeczytajcie ten artykuł.

Po czym poznać słabszego zawodnika?

Niby proste pytanie, ale nie ma na nie prostej odpowiedzi. Sport, to nie prosta arytmetyka. Suma szybkości, siły, refleksu nie stanowi o wyniku końcowym. Jest wiele składowych i zmiennych równania na zwycięstwo i nie wszystko daje się łatwo oszacować i wyliczyć.

Wracając do zadanego pytania, to zależy jak zdefiniujemy „słabszego zawodnika”, co szczególnie w squashu nie jest łatwe. Oczywiście porównując amatora z zawodowcem, intuicyjnie poprawnie wskażemy kto ma większe szanse na wygraną, czyli „jest lepszy”. Jednak czasem już nawet w ramach jednej ligi, nie zawsze zawodnik w niższej grupie jest gorszy technicznie lub kondycyjnie od kolegów z wyższych grup.

To że ktoś częściej wygrywa, nie oznacza automatycznie, że jest lepszym zawodnikiem. Może, choć nie musi, być lepszy w kilku aspektach (np. motywacja, odporność psychiczna, kondycja), ale równie dobrze może być gorszy w prawie wszystkim, poza motywacją oraz tzw. szczęściem na korcie i dość regularnie wygrywać.  

Zwykle naszą ocenę o tym, że ktoś jest słabszy podejmujemy na bazie widocznych aspektów, takich jak jego technika odbić, poruszanie się na korcie, refleks, wytrzymałość. Znacznie mniej osób potrafi w swojej ocenie uwzględnić odporność psychiczną, motywację lub strategię i umiejętność wykorzystania słabych stron przeciwnika. Dlatego wielu osobom wydaje się, że przegrywają ze słabszymi zawodnikami, bo niewłaściwie ich ocenili.

Kto zatem jest słabszy?

W danym meczu, ten kto przegrywa. Wbrew pozorom z takiej odpowiedzi wynika kilka pomocnych wskazówek.

Pierwsza, trywialna, jest taka żeby nigdy nie lekceważyć przeciwnika. Czy to dopiero zaczynamy ligę po ciężkim okresie przygotowawczym, czy właśnie prowadzimy 2:0 w setach w teoretycznie łatwym meczu turniejowym, zawsze powinniśmy być zmotywowani i skupieni. Jeśli raz pozwolimy sobie na rozluźnienie, przeciwnik może zostać zmotywowany swoją chwilową przewagą i zagrać na poziomie, który wydaje się być sporo ponad jego możliwości. Od momentu takiego rozluźnienia przeciwników mamy dwóch: drugą osobę na korcie i naszą psychikę, która raz wyciszona może nie dać się zmusić do ponownego „odpalenia” i powrotu do gry.

Każdy mecz, każdą rozgrywkę zaczynaj i kończ w pełni przygotowany i skupiony na tym co robisz. Wyrób sobie nawyk wygrywania. Nie odpuszczaj, bo gdy to wejdzie ci w nawyk, pierwsze niepowodzenie na korcie będzie prowadziło do przegranego meczu z powodu braku motywacji i nastawienia się na przegraną.

Nie myśl o tym kto jest słabszy, skup się na tym co jest słabością przeciwnika i zastanów się jak ją wykorzystać. Skup się na swoich mocnych stronach i prowadź do sytuacji, które pozwolą ci je wykorzystać.

Bądź jak Transformers

Oczywiście nie chodzi o to, żeby się na korcie poskładać w pudełko. Trzeba nauczyć się elastyczności i umiejętności dopasowania do przeciwnika. Nie jest to sprawa prosta.

Zanim się dopasujemy, musimy nauczyć się rozpoznawać styl gry przeciwnika, sprawdzić jak sobie z takim radzić i dopiero potem odpowiednio dopasować naszą taktykę.

O ile zazwyczaj zalecam więcej treningów i ghostingu, o tyle w tym przypadku jedyne rozwiązanie, to więcej grać z różnymi przeciwnikami.

Dość często obserwuję na korcie sytuację, gdy zawodnik z lepszą techniką, szybszy i z lepszą kondycją przegrywa z zawodnikiem, który jest bardziej ograny. Osoba z większym doświadczeniem na korcie, zazwyczaj szybciej, czasem podświadomie, dopasowuje swój styl gry do przeciwnika i bezlitośnie wykorzystuje wszystkie jego słabe punkty. Kluczem do sukcesu jest wypracowanie sobie takiego działania. Robi się to zdobywając doświadczenie na korcie. Oczywiście proces nauki można znacząco przyspieszyć, jeśli jesteśmy w stanie świadomie analizować przeciwnika, swoje umiejętności i aktywnie dobierać taktykę najlepszą na dane zagranie.