Dzisiaj spróbuję zobrazować wam, dlaczego tak wielu graczy stawia sobie takie pytanie i nie potrafi znaleźć na nie prawidłowej odpowiedzi.

Bo na nie nie patrzysz

Trzeba by zacząć od zdefiniowania postępu w grze w squash, na szczęście mamy to już za sobą (zapraszam do artykułu o celach). Niestety nadal stosunkowo niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę i uważa, że jeśli przegrywa z regularnie tymi samymi lub nieco lepszymi zawodnikami, to nie robi postępów. To błąd (więcej znajdziesz w tym artykule). Wygrana czy przegrana nie są, bo nie mogą być, wyznacznikiem naszego postępu. Przeciwnicy też się rozwijają, mamy lesze i gorsze dni – to tylko 2 z wielu powodów.

Wiemy już na co patrzeć, ale czy to robimy? Nie wystarczy od czasu do czasu coś sobie na korcie przetestować i to zapamiętać. Nasza pamięć jest zawodna, metoda taka ma bardzo niską wartość motywacyjną. Dlatego jeśli chcemy zobaczyć jakie postępy robimy i na czym się skupić, koniecznie musimy prowadzić dziennik sportowy (też już o tym pisałem).

Wyznaczasz cele, regularnie zapisujesz wyniki, a nadal nie robisz postępów?

Bo nie trenujesz

Dla wielu moich kolegów z kortu ta bolesna prawda nadal jest nie do zaakceptowania, bo wydaje im się, że jak codziennie przychodzą grać, czasem nawet dłużej niż godzinę, to muszą być postępy. Niekoniecznie. Granie, nawet regularne, to nie zaplanowane treningi – może przynieść efekty (poprawi się nam kondycja, koordynacja, może refleks), ale tylko w pewnym zakresie i znacznie mniej wydajnie, niż gdy robimy to w sposób zaplanowany.

Nawet regularne zajęcia z trenerem nie gwarantują nam efektywnego rozwoju (czasami w ogóle nie gwarantują rozwoju). Trenerzy i ich podejście do klientów to w ogóle temat na osobny artykuł, który może kiedyś w końcu skończę pisać. Sami musimy sprawdzić, zaplanować i trenować poszczególne aspekty naszej gry. Jeśli masz trenera i zakładasz, że on o to wszystko zadbał, to chociaż upewnij się, że tak jest faktycznie. Najlepiej pytając wprost.

Jeśli nie masz zaplanowanego rozwoju, który regularnie realizujesz, nie dziw się, że nie robisz postępów. Jeśli osiągnąłeś poziom, który daje ci przyjemność z gry i masz z kim regularnie zagrać, to może nie potrzebujesz się bardziej rozwijać? Zamiast się irytować brakiem postępów, skup się na dobrej zabawie i przyjemności z każdej chwili na korcie (ciesz się tym co robisz, zamiast myśleć o wyniku).

Bo dotarłeś do maksimum

Jeśli nie jesteś zawodowym sportowcem i nie może podporządkować treningom i grze w squash całego swojego życia, przyjmij do wiadomości, że dotrzesz do granicy swoich możliwości, której nie przeskoczysz.

W moim wywiadzie z Gregory Gaultier (artykuł) możesz przeczytać jak wygląda jego dzień. Przyjrzyj się temu, ile czasu on poświęca sportowi. Jeśli nie możesz poświęcić tyle lub nawet czasem więcej, to nie oczekuj cudów. Do tego pamiętaj, że jeśli nie trenujesz regularnie od małego, przekroczyłeś już wiek, w którym twój organizm się rozwijał, to powstały pewne granice, których już nie przeskoczysz. Możesz próbować je obejść (kompensując jedne braki innymi atrybutami), ale potrzeba na to dużo czasu, wiedzy o treningach i najlepiej fachowców, którzy nam w tym pomogą.

Bo…

… może problem nie jest w tym, że nie robisz postępów, ale w twoim podejściu do squasha w ogóle? Poczytaj trochę o motywacji (np. w tym artykule), poczytaj nasze artykuły o psychologii sportu i zastanów się, czy masz właściwe podejście do sportu?

W skrócie, powtórzę co już raz w tym artykule napisałem: zamiast skupiać się na wyniku, na który paradoksalnie masz stosunkowo mały wpływ, ciesz się grą, czerp radość z tego, że jesteś na korcie: możesz przywalić o ścianę tą …erną czarną piłeczką i nie myśleć o niczym innym poza kolejnym odbiciem i cieknący po tobie pocie.